PodSUMOWANIE (się) Karola M.

[ Karol Maliszewski, Nowa poezja polska 1989–1999. Rozważania i uwagi,
Wrocław 2005 ]



Tytuł książki Karola Maliszewskiego Nowa poezja polska 1989–1999. Rozważania i uwagi może sugerować, że mamy do czynienia z podręcznikiem historycznoliterackim bądź jakkolwiek rozumianą su(m)mą spostrzeżeń o poezji najnowszej. Byłoby to jednak myślenie pochopne. Wydanie poniekąd błędnego o/sądu nad sylwicznym zbiorem szkiców i analiz znanego krytyka. Tę książkę – zawierającą, prawdę mówiąc, przede wszystkim nowe wersje szkiców publikowanych niegdyś w prasie kulturalno-literackiej – należy uznać raczej za podsumowanie (wszelkich) doświadczeń lekturowych noworudzkiego krytyka, poety i prozaika.

Omawiana książka, stanowiąca zmienioną (?) wersję części pracy doktorskiej Na tropach nowej świadomości poetyckiej. O poezji pokolenia „brulionu” i następców, robi wrażenie przede wszystkim jako zbiór szkiców czytelnika zaangażowanego w sprawy młodoliterackie. Nie mamy w niej do czynienia z akademickim podejściem do lektury; jeśli pojawia się analiza poetyki, to wyposażona w raczej skromny aparat pojęciowy (precz z modnymi bzdurami teorii literatury?!). Ten niedostatek wynagradza (naukowcom, ale i „zwykłym” miłośnikom języka) wyrazisty a jednoznaczny sposób prowadzenia wywodu interpretatora. Bo autor Zwierzęcia na J. emocjonalne i empatyczne podchodzi do tekstów poetyckich. Do-słowna hermeneutyka (czytaj: badanie, objaśnianie i dociekanie źródeł estetyki wyrazów podmiotu twórczego) Maliszewskiego opiera się na szukaniu we własnej świadomości elementów spajających czy wspólnych z autorem, powodów do współodczuwania sytuacji lirycznej. Dlatego jeśli cytuje wiersze, to jedynie te, do których ma stosunek personalistyczny. Łączy autora i czytelnika-krytyka towarzyszącego umiłowanie słowa… poetyckiego.

Karol Maliszewski w swojej książce porywa się na rozprawę naukową historyka literatury, gdy rozlicza krytykę literacką lat 90. z popularnych metek i emblematów poezji, czyli pojęć tymczasowo stosowanych do opisu zjawisk literackich, które jednak (ze względu na ich powielanie, wyrzucanie autorom czy reinterpretację) zapisały się w pamięci dyskutujących o poezji. Dyskurs krytyków ostatniego dziesięciolecia XX wieku obfitował w diagnozy oharyzmu na gruncie polskim, wyzwalaniu „ośmielonej wyobraźni”, banalizmu bądź wierszy nie/możliwych. Sposób takiego ujmowania zbiorowej materii poetyckiej komentuje noworudzianin. W zebraniu materiału dowodowego (na prze/życie literatury) tkwi największa zasługa autora. A przy okazji krytykowania innych Maliszewski odniósł się też do własnych diagnoz i terminologii.
Z przykrością stwierdzam, że autor zdobywa się chwilami na personalne lub gołosłowne traktowanie osób dyskryminujących podział na klasycystów i barbarzyńców. Zaś wysmakowanych wynurzeń osobistych, mocnych w „gębie” komentarzy odautorskich i ciekawostek – brak.


„Niektóre z ówczesnych tez ciągle są mi bliskie. W sposób świadomy [sic!] posługuję się nimi, uprawiając na co dzień krytykę literacką nastawioną na bieżąca rejestrację nowości poetyckich. Kontynuują one mój «barbaryzm» czy raczej intuicjonizm krytyczny” [Credo?].

Doraźność spostrzeżeń i intuicyjne wprowadzanie rozróżnień i wyróżników terminologicznych – wśród tych tendencji szukałbym punktów (do) zaczepki z Maliszewskim. Skoro próbuje on rekonstruować „świadomość «postbrulionową»” na podstawie trzech wierszy (Melecki, Sośnicki, Grzebalski), egzemplifikuje (i diagnozuje) ponowoczesność za pomocą jednego utworu Darka Foksa – chwilowo zapominam o szacunku dla jego (faktycznego) dorobku.
Przecież autor Inwazji potrafi czytać „inaczej”: Sosnowskiego (choć opornie przyswaja zawartość tomów warszawskich neoligwistów) i wybrańców „jego” czasopism (głównie „Nowego Nurtu”, w którym niegdyś publikował). Jednak w Nowej poezji polskiej spisał się jako kronikarz zdarzeń okołoliterackich i głosów à propos wierszy. Za to składam Karolowi Maliszewskiemu recenzenckie wyrazy uznania.