Dwóch papieży. Ojciec odchodzi, papa nadchodzi

[Piotr Czerski, Ojciec odchodzi, Korporacja Ha!art, Kraków 2006]


2 kwietnia 2006 zapisał się jako rocznica śmierci Jana Pawła II , ale też wyjście na młodoliteracki jaw minipowieści Piotra Czerskiego. Ojciec odchodzi, zapowiadany jako „jeszcze jedna książka o polskim papieżu”, zdecydowanie różni się od dostępnych na rynku publikacji. Zamiast pisać o wielkim Polaku, porusza głównie kwestię odbioru tej postaci (historycznej i medialnej) w społeczeństwie. Celem nadrzędnym (?) autora stało się zaś obalanie krótko sugerowanego mitu o narodzinach nowego pokolenia: JP2 (tu z kolei nazywanego „Dżej Pi Tu”) czy Woodstock. Dlaczego? Bo nie mają nic ciekawego do powiedzenia, brak im zbiorowej kreacji, stwórczości własnej i idei przewodniej na dłuższą drogę. Dyskutantów i ludzi, którzy potrafią prze/mówić, jak coś/ktoś do nich trafia, Czers szuka gdzie indziej –
wśród swoich towarzyszy na piśmie (lub bez).

Zamiast książki (anty)pokoleniowej mamy też środowiskową

Czerski ujął swój pomysł na książkę w ramy pozornie powieściowe. Punktem wyjścia jest wyjazd autora/narratora na stypendium do Krakowa, w którym przybysz z Pomorza spotyka się z ludźmi odmiennymi od tych pokazywanych w telewizji – bogobojnych, skupionych na przeżywaniu momentu odchodzenia sumienia narodu – podczas relacji i spotkań z okazji śmierci Ojca Świętego. Razem ze znajomymi literatami (Kaczka superstar), w tym ludźmi Ha!artu (Maro – wydawca Pospiesznych, osobowych i Ojca – wraz z otoczeniem), Czers zwiedza przede wszystkim „branżowe” knajpy i rozmawia z tutejszymi bywalcami. Opowieść gdańskiego poety i prozaika stanowi zaś – w dużej mierze – rozchwiany emocjonalnie zapis, relację z tych spotkań i niekończących się dyskusji na temat wiadomej śmierci papieża. Całość zamyka wątek romansowy: po upojnej nocy bez hamulców i zabezpieczeń – ze spotkaną na drodze życia nieliterackiego Olą – bohater zastanawia się, czy sam nie zostanie… papą!

O dwóch takich, co ich Janami Pawłami nazwano

Celowo wspomniałem na początku o Ojcu Świętym jako postaci historycznej i medialnej. Czerski bowiem wprowadził do swej książki ważne rozróżnienie na dwóch Janów Pawłów: II i Drugiego. Co podkreśla też okładka, Ojciec nie tyle pokazuje, że (jakieś) życie (np. innych w myśleniu i działaniu) toczyło się obok, co obwieszcza przekreślanie przez społeczeństwo historycznego dorobku, nauk i wpływu Jana Pawła II na rzecz stworzenia kultu tego Drugiego – osoby z dominującego dyskursu medialnego, która zawładnęła wyobraźnią wielu.
Pamięć o gwieździe została uczczona marszami do przemilczenia, księgami kondolencyjnymi, gdzie każdy mógł popisać się swoim pseudozaangażowaniem w sprawy duchowe i miłością do Ojca Świętego. W czarnym – bo żałobnym – Internecie płakano na blogach, chociaż miesiąc wcześniej ich bohaterowie np. „rżnęli… się w kiblu jak zwierzęta, jak szaleni”, o czym zechcieli zawiadomić cały świat w prowadzonym namiętniku. Świadomość i mentalność młodych wiekowo obnaża się również stworzonym na potrzebę chwili języku i zachowaniach oficjalnych. Jakiś zespół hip-hopowy nieporadną polszczyzną wyznaje wiarę i ogłasza przerwę w działalności muzycznej na czas modlitwy, kibice Wisły i Cracovii dają policji moment spokoju, by wkrótce kontynuować „święta wojnę”…

Po lekturze

Czerskiego relacja, ogląd wydarzeń okołopapieskiej śmierci nie chce być „instajli” (cokolwiek miałoby to oznaczać dla autora) wobec dominujących dotychczas zdań. Trendy w ograniczającym myśleniu publicznym pokazały wówczas media, co autor piętnuje mocniej niż ukazujące się ostatnio w prasie artykuły. Trzeba bowiem zaznaczyć, że ta książka jest boleśnie publicystyczna, nieświadomie (?) socjologizująca, a w niewielkim stopniu literacka. O to pewnie chodziło haartowcowi z rocznika 81.




Pierwodruk: „Czas Kultury” 2006, nr 2