Na Wiosnę!

[Rec. Maciej Kaczka, Wiosna, Lampa i Iskra Boża, Warszawa 2005 + płyta CD Soft LAns i roMans]


Trudno napisać wiele o poetyce „pierwszego w Polsce tomu tzw. wierszy slamowych” autorstwa Macieja Kaczki. Poznałem jednak – nie tylko ze słyszenia – wybryki krakowskiego śpiewaka knajpianego. Jednym z nich jest bez wątpienia wydanie Wiosny, czyli zapisu deklamacji sentymentalnego wielbiciela dumek, pieśni neapolitańskich i oper.
Pomijam – jako tylko skromny polonista – ocenę popisów wokalnych oblubieńca (i mecenasa) „młodoliterackiej bohemy” dawnej stolicy zawartych na gratisowej płycie Soft LAns i roMans. Wolę skupić się na publicznym i krytycznym odczytaniu zawartości – ponoć poetyckiej w swym zawodzeniu – książki.

Kaczka opublikował dość zwyczajnie rymowane i rytmizowane wierszyki i materiały do melorecytacji. Jeśli odcisnął na nich swoje piętno, to głównie w ironicznym wobec poprzedników podejściu do tematów. Autor Wiosny „transformułuje” swoje u/twory z kryptocytatów, szyderczych parafraz, sprofanowanych klisz językowych i przewidywalnych zdań, personalnych aluzji oraz przytyków do osób („młodzież wszechpolska”), zjawisk czy zdarzeń: tak zmyślonych, jak nie/literacko realnych. Tytuły i słowa kluczowe z ogólnie znanych wierszy (Herbertowa Potęga smaku), bajek (niekoniecznie towarzyskich) i piosenek zostały w Wiośnie zaprzęgnięte do „cudzosłownego wierszoróbstwa” (© by T.Ch.).

Według hasła: Rekpiem, autor sili się na autoironię, samozadowalenie w zalotnych erotykach, reinterpretację mitów o artystach, kpiny z przedstawicieli „buractwa” czy krytyków „szlamu poetyckiego”. Tom Wiosna wypełniają też: „jarmarczna słów muzyka”, rzekoma „języka ekwilibrystyka” i frazy łożone na kreację wizerunku naczelnego performera kawiarnianego Krakowa.
Chociaż „maciek kaczka / kamienowany za cudosłówstwo” zdaje się objawiać dystans do własnej osoby bądź zwierzęcości, pragnie przy okazji zabłysnąć erudycją, wymieniając np. nazwiska cenionych przez się artystów („taki bilans paszkwileń i bajd / kiedy ze mnie ni strauss ani wilde”).

Zanim skończę z Maciejem Kaczką-pieśniokletą, wypada odnaleźć zalety wydawnictwa, w jakie wyposażyła mnie młodość. Tę czynność ułatwił mi Paweł Palikot – autor projektu graficznego książki. Zaprawdę dawno nie spotkałem się z tak pomysłowym zarysowaniem debiutu poetyckiego… Uwagę edytorów opracowanie Wiosny ma szansę przyciągnąć. Amatorów poezji z kolei wnętrze tomu raczej nie zadowoli. Zaserwowano nam bowiem szlam poetry! Zgodnie z immanentną deklaracją autora.