Krok w krok

Maciej Sawa, rok $ roki, Olkusz 2006 (Biblioteka Galerii Literackiej przy MBWA Olkusz, Biblioteka „Frazy”)


nigdy nie byłem tak kosztowny,
tak cenny, jak dziś,

kiedy tak mało znaczę.



1. Mówię do ciebie...

Tytuł rok $ roki zaintrygował mnie. Sugeruje związek z rytuałami przejścia, robienia kroku do przodu (tu: samopoznania, czyli wiedzy subiektywnej) zamiast cofania się (w formule pustych roztrząsań wobec zasłyszanych czy sugerowanych przez innych kwestii). Przypomina nawet o kosztach tej transakcji symbolem waluty pomiędzy wyznacznikami początku i końca.
Topika przekraczania stanów ciała igrającego z duszą nie opuszcza wypowiedzi Macieja Sawy pomieszczonych we wspomnianym tomie. Co ważne, zestawienie w tytule rzeczownika liczby pojedynczej („rok”) i jego nieprawidłowej postaci w liczbie mnogiej („roki” zamiast „lata”) winien służyć jako ostrzeżenie: utwory z książki są rozpisane na dwa nie zawsze poprawne ani z pozytywnym wydźwiękiem współgrające ze sobą głosy. Będzie dochodziło do ponadjednostkowych napięć, targania i wyzywania się. Gdy epigramatyk i pozorny kryptocytatmistrz wysunie tezę: „śmierć to pestka, gdy kiełkuje życie”, strudzony „chłop” dojdzie tylko do bolesnego przekonania: „w piach pójdę jak nic”. Bo nie potrafi „walczyć w dystansie” do siebie, patrząc z boku – jak osoba trzecia, to groziłoby szaleństwem. Woli (i praktykuje) pierwszoosobowość, chociaż mocno zdystansowaną:

wybierać męskie przełożenia. aby się porwać na tłum,
na ekwilibrystykę, mrożące krew w żyłach efektowne skoki
z trampoliny do przerębla [...]


(móżdżek po polsku ze wschodnim akcentem)

Mężczyzna działa ucieleśnionym jestestwem. Z prozaicznego powodu – być poetą „normalnie nie ma czasu”. Pracuje w trudzie, zna ból i wartość siły potrzebnej do zmagania się z codziennością. Niniejszy tytuł nie jest mu też do niczego potrzebny. Mówiący bowiem mierzy się ze sobą nie tyle słowami, ile praktykowaniem życia.

W utworach Sawy „sny łączą nasze ciemne strony z ponurą rzeczywistością”. Tym motywuje się lęk o siebie w barbarzyńskim świecie, zastanawiających przypadkach, jakie nam sprawia („księżyc użycza blasku / na zbyt wysoki procent”). Mocne słowa z ust mówiących staczają się też do poziomu wyrzucanej przez siebie wulgarności, gdy rzecz dotyczy strachu i braku powagi w czekaniu na...

bo jest tak, że życie życiem, cipka cipką ma pachnieć. a śmierć?

(gdy nuta piżma przechodzi w nutę grzechu)


2. Znikąd

Obok stąpającego po ziemi i myślącego o sobie w niej pogrzebanym mężczyzny występuje ten drugi – tylko słyszalny rozmówca. On pozoruje istnienie rozwiązań dla utrudzonego podmiotu/przedmiotu/bohatera w gotowych, zapożyczanych formułkach słownych (cudzosłówstwo). Pseudocytatmistrz ujmuje obecność jako krążenie między hedonizmem a nihilizmem. Zaś mężczyzna Sawy...? Szuka substancjalnej zmiany („alotropowy cud”), a estetykę własną skazuje na ujarzmienie ironią, zdystansowaniem się („jestem zbyt cenny, by- // najmniej”).

Słowa to nie jedyna materia pogrążona w utworach przemyślanina. „Surrealistyczna przygoda lektury wierszy Maćka Sawy” (określenie Macieja Meleckiego) nieustannie oscyluje wokół sure-realizmu, przemawiając dozgonnie trudzonym ciałem osoby skazującej się na zażywanie doczesności. Bez nadziei na nową falę – odkłamanie współobecnej introdykcji rzeczywistości zewnętrznej... pozbawionej wyższej instancji!...

mówisz, że woń poznaje się po tym, jak wypełnia nozdrza,
jak się oswaja w przegrodach. mówisz, że płuca nie bolą,
a mógłbym przysiąc, że właśnie tam należy poszukać
symptomów tej dziwnej choroby – wypas komórki

z jednosekundowym naliczaniem. nawet nie próbuj
wtopić mnie w martwą naturę, już raczej w film i to krótki
o miłości, o historii przedmiotów, ich zastosowań, o dwóch
palcach, które kleiły się do piór i mogły przez chwilę udawać

skrzydła. na jednym z pól, których nie można obejść bokiem,
do powiedzenia masz tyle, im mniej balastu, powietrza mam
i jestem w stanie utrzymać w dłoni.


(gdy nuta piżma przechodzi w nutę grzechu)

Upodmiotowiona istota z utworów Sawy jest do bólu ludzka, otwarta i dwoista: poza sobą żywo interesuje się materią otoczenia. To dlatego jego poezja sprawdza się jako dwugłos. O fascynacji i życiem, i śmiercią („jak po- // toczyłoby się życie”). Pomniejszenie, poniżenie, przerzucanie, dobrowolne spychanie siebie poza centrum – te znośności bytowania opisuje poeta.


3. Jeszcze

Wiersz Sawy przynosi wielość wrażeń autotelicznych, ale oczekuje też porozumienia z substancją pozaliteracką. Mówiącemu ciąży problem bycia mieszkańcem pogranicza, przynależność do kreślonego przez innych marginesu. A jego kwestie... mogą się okazać pobocznymi, głosami odpychanymi lub przemilczanymi. To uczy dystansu do siebie. Stąd też pojawiają się w tomie rok $ roki pieśni profana – „swojego” człowieka – do ludu:

[...] najdalej jutro podejmę się

leżącej ugorem niewielkiej roli pegaza, wiejskiego błazna, półmędrca,
półidioty. w szerszej perspektywie potrafię się spłaszczyć do średniej,
jak wspiąć na samo dno, zadowolić przaśnym żarciem i płodzeniem
.

[odsysanie pod strzechą (z natury)]

Bohater tej poezji praktykuje ucieczki od unicestwienia również w nadrealnych wizjach, usilnym, a w razie potrzeby wulgarnym, przeformowywaniu materii (natury, słownej) oznaczającej koniec. Przemyślanin unika prostej elegijności, stawia na prezentację dobrowolnie zatracanej podmiotowości („przebłysk geniuszu i ostateczności”). Silnie rysuje się w wierszach konflikt odrealnienia i zakorzenień, paradoksów bycia jednocześnie obserwatorem i bohaterem wewnętrznym kresów ludzkości. W wierszach Sawy mówca „ziemskiego stanu” ogarnia dialektykę ciszy i oddźwięków upadku, nieokiełznanych monologów i dialogu psyche z somą („ciało / dostarcza wątpliwych atrakcji przekornie // i z coraz to innych powodów”).


4. Aż do teraz

Przemyski autor wygrał I Ogólnopolski Konkurs Poetycki im. Kazimierza Ratonia, zanim/dzięki czemu wydano mu debiutancki zbiór. Przeczytałem go i wracam do ponownej lektury. Mimo że utwory z tomu nie mogą napawać myślami radosnymi. Ale oderwałem z nich cząstkę auto/ironii dla siebie, kilka zdań do polemik z głosami towarzyszącymi chodzeniu po ziemi. To mój osobisty krok naprzód.


Pierwodruk: „Wakat” 2007, nr 1 (3).