Slam poetry w Polsce (2003–2006)

Refleksy


Slam poetry stanowi połączenie twórczości słownej i performance’u. Tą nazwą określa się też imprezę, podczas której artyści przedstawiają swoje teksty, zdolności aktorskie czy wokalne (w improwizacjach słowno-muzycznych), a włączana do zabawy publiczność ocenia na bieżąco treść wierszy oraz umiejętności oratorskie poety. Widownia pełni rolę jury, wybierając najlepszego autora wieczoru. Impreza często przeradza się w rywalizację na teksty i stworzenie najlepszego wizerunku, swoiste „zapasy poetyckie”. Liczy się w nich nawiązanie kontaktu z publicznością i przekonujące wykonanie „trzyminutowca”. Stąd podporządkowanie stylistyki, kompozycji i treści tekstów wartości użytkowej – sprawdzalnej na knajpianej scenie. W slamie „spontaniczność, tematy bliskie codziennemu życiu, słowny dowcip, zabawa jako podstawowa reguła tworzenia oraz bezpośredniość odgrywają dużo ważniejszą rolę niż kryteria artystyczne, którymi kierują się oceniający literacką twórczość eksperci”.






Popularne w Stanach Zjednoczonych przedsięwzięcia tego typu (organizowane od 1984), dość późno zawitały do Polski. Pierwszy krajowy slam odbył się w warszawskiej Starej Prochoffni w 2003, z czasem przyciągnął publiczność i wiernych gatunkowi wykonawców.
Zachodni klubowicze zainicjowali slamy, w których stawia się na fristajl. Młodzi wykonawcy w dużej mierze korzystają z dziedzictwa trip- czy hip-hopu, dzięki czemu klabingowe zabawy zmieniają się w improwizacje zespołu lub didżeja ściśle współpracującego z wokalistą. Przygotowany często intuicyjnie i prezentowany na żywo materiał funkcjonuje jako zaproszenie lub wstęp do interakcji między autorem i odbiorcą; „poezja” otwiera się na potrzeby już nie czytelnika, ale słuchacza.

Twórczość slamerów jest substancją eteryczną, ale zostaje okazjonalnie przeniesiona na papier, autorzy publikują też swoje utwory w internecie. Pierwszy tomik poezji slamowej w Polsce wydał Maciej Kaczka (1966). Do zbioru Wiosna (Warszawa 2005) dołączono płytę Soft LAns i roMans z melorecytacjami i popisami wokalnymi kabaretowego performera. Najważniejsze składniki slamów artysty to „komiczny efekt monorymu” (jak głosi sam autor), silna rytmizacja, koncepcja ironicznego parafrazowania cudzych wierszy, bajek, piosenek, celowe nadużycie klisz językowych. Kaczka ośmiesza schematy budowania utworów dykcji wysokiej poprzez proste lub niskie tematy (natura, erotyka), celowe profanacje mitów poetyckich, kpiny z osób z literackiego światka mieszane z odwołaniami do muzyki poważnej. Krakowski „bohemiarz i skandalista” mierzy się też z piosenką aktorską; sporą popularność zdobył queerowo-kampowo-efebofilskim utworem Wojtek.

Drugim gwiazdorem polskiej sceny slamowej, który wydał książkę poetycką, jest Jaś Kapela (1984). W Reklamie (Kraków 2005) zaprezentował wiersze ogołocone ze składników stylistycznych, wybrał proste konstrukcyjnie utwory narracyjne, w których dominuje strategia autoprezentacji, spisywanie wyznań z peregrynacji kochliwego młodzieńca, kreacji podmiotu doświadczanego przez bliskie otoczenie, popkulturę i brutalny świat dorosłości („prawdziwe z nas dzieci śmieci / nie tyle gorszej koniunktury / co fałszywych obietnic chcę // z powrotem mojego lizaka”).

Stałym bywalcem i zwycięzcą wielu konkursów slam poetry jest Michał Kobyliński (1957) – fotograf i autor zbioru Gil Gilling (Warszawa 2006). Jego tom wypełniają monologi i sceny wyjęte z ołtarzy miejskiej codzienności, naigrywania i sprawdzanie siebie-poety w wielości poetyk czy konwencji, bezpośrednie zwroty do i od tradycji polskiej poezji XX wieku (personizm, lingwizm, nowa prywatność). Kobyliński skrywa powagę w persyflażach, a sytuacje osobiste i zawłaszczone z Rzeczywistości obserwacje przekłada na poetycki konkret, słowa precyzyjne, ale też refleksyjne i nostalgiczne w widmach skojarzeń.

Cykl slamów zawiera tom mów (Kraków 2006) Marcina Cecki (1981). Są one zapisem fragmentów spektaklu Cokolwiek się zdarzy, kocham cię w reżyserii Przemysława Wojcieszka (TR Warszawa). Autor wygłaszał swoje teksty m.in. przy akompaniamencie zespołu Pustki. Slamowa twórczość Cecki pokazuje, że można stworzyć, przynajmniej pozornie, jednorodny i przekonujący artystycznie projekt mówcy – poety, performera, wokalisty i aktora – dzięki otwarciu na wielość sposobów wypowiedzi oraz interpretacji słowno-muzycznych prezentowanych „kawałków”.

Z estetyki nurtu wiele czerpie Piotr Macierzyński (1971), do niedawna „najczęściej nagradzany poeta młodego pokolenia”, wykonawca i organizator wieczorów poezji slamowej. Wyraźne ślady nawiązań to silnie znaczona dojrzewającą fizjologią podmiotowość, sfabularyzowana praktyka mówienia, dosadność wyrażeń: śmiechu i goryczy.

Charakterystyczną postacią z wieczorów slam poetry wydaje się Kuba Przybyłowski (1982), wyznawca antypoezji i wróg mitu Poety. Autor stawia na kpinę z konkretnych osób i sytuacji, przekorną deintymizację, wyrywanie elementów prywatności z codziennej przestrzeni „ja” („W mgnieniu słowa mijam Reguły, ale olewam, bo czytam Zasady Gry / w kometkę, która się nie odbędzie, ale co w takim razie spadnie? / Deszcz? Na razie silny wiatr, mocno boli głowa, / życie się nie klei”).

Sporo wielbicieli ma rafalala (1982) – „pierwszy warszawski transwestyta piszący wiersze i nie tylko”. Swoją twórczość nazywa „połączeniem dziecięcej ciekawości świata, kobiecej erotyki oraz makabry”. Odarta z eufemizacji zmysłowość miesza się u rafalali z brutalnym uwielbieniem konkretu, przywiązaniem do rekwizytów i przymiotów cielesności, ubioru i gestów („w głowie myśl stoczyła się do oczu, posłała ci spojrzenie. / spojrzenie: «nie kochamy się ostatnio, choć kochamy się bardzo»”). Artyst(k)a wkleja swoje utwory na blogu http://rafalala.bloog.pl/.

Kilka turniejów wygrał Andrzej Szpindler (1985), prześmiewczy zwolennik agramatycznej składni, nadrealistycznych obrazów, banalistycznego wyrażania się, destrukcyjnych dla ogarnięcia całości wiersza wyliczeń, powtórzeń i symulacji żywej mowy.

Inni charakterystyczni autorzy występujący w konkursach slam poetry to m.in. Wojciech Cichoń, Bohdan Piasecki, Tomasz Pułka.



LITERATURA PRZEDMIOTU

Katarzyna Andrejuk, Poetyckie pojedynki – o zjawisku slam poetry, „Kultura” 2003, nr 9–10.
Łukasz Badula, SLAM DAMNED COCKERSPAMERS!!!, „Per-Jodyk”.
Tomasz Charnas, SzLAM i poetry, „Migotania, Przejaśnienia” 2006, nr 3.
Katarzyna Jakubiak, Poezja na ringu. Poetry slam i slam poetry w Stanach Zjednoczonych, „Studium” 1998, nr 13–14.
Jerzy Jarniewicz, Nie strzelajcie do poetów, „Gazeta Wyborcza” z 13.02.2004.
Jerzy Jarniewicz, Wiersze na ringu, „Przystań” 2004, nr 33.
Maciej Kaczka, Show must go on a mas ni w ząb.
Jaś Kapela, Widziałem Slamu cień, do góry wznosił się niczym ptak....
Renata Kopyto, Slam poetry – współczesna literacka ANTYawangarda, „Ha!art” 2003, nr 2.
Paweł Piotrowicz, Slam Poetry.
Mariusz Polakowski, Nie wierzę slammasterom, nie.
Igor Stokfiszewski, Poetry slams zdobywają coraz większą popularność, „Gazeta Wyborcza” z 9.02.2004.
Przemysław Szubartowicz, Wiersze do piwa, „Przegląd” 2006, nr 49.