Ciemności JA

Julia Kristeva, Czarne słońce. Depresja i melancholia, tłum. M.P. Markowski, R. Ryziński, Universitas, Kraków 2007 (Horyzonty Nowoczesności)



„Dyskurs depresyjny, zbudowany ze znaków absurdalnych, sekwencji spowolnionych, przemieszczonych, powstrzymanych, tłumaczy upadek sensu w nienazywalne, gdzie zatraca się, niedostępny i rozkoszny, na korzyść wartości uczuciowej przypisanej do Rzeczy. [...] Człowiek w depresji to radykalny, smutny ateista”.
(Soleil noir. Depression et melancolie)



Gérard de Nerval, El Desdichado
(tłum. Adam Ważyk)

Ja – mroczny, ja – wdowiec, mnie – nikt ulżyć nie może,
Ja, książę Akwitanii o zniesionej wieży;
Jedyna gwiazda zgasła, w lutni gwiazdozbiorze
Melancholia i Czarne Słońce moje leży.

Zwróć mi grób Wergiliusza, zwróć Italskie Morze,
Ty, któryś mnie w grobowcu pocieszał najszczerzej,
I kwiat, przed którym serce posępne otworzę,
I łozę, gdzie się wino z różami sprzymierzy.

Amor czy Febus jestem?... Lusignan czy Biron?
Od ust królowej ślad mam na głowie czerwony –
Nad kąpielą rusałki w grocie śniłem ciemnej...

Zwycięsko dwakroć zszedłem Acheron podziemny,
Modulując na przemian Orfeusza lirą
Westchnienie ciche świętej i krzyk dziwożony.


O KSIĄŻCE

Tom Czarne słońce. Depresja i melancholia Julii Kristevej zamyka fascynująca trylogię opisującą trudne doświadczenia egzystencjalne człowieka.
W Pouvoirs de l`horreur. Essai sur l`abjection (Seuil, Paris 1980) Kristeva opisywała dwuznaczne poczucie wstrętu i obrzydzenia, bez którego niemożliwe jest uzyskanie podmiotowej samodzielności. W Histoires d`amour (Seuil, Paris 1984) miłość została ściśle związana z językowym zakorzenieniem w rzeczywistości. I w końcu w Czarnym słońcu otrzymujemy opis podmiotu depresyjnego, pozbawionego możliwości jakiejkolwiek symbolizacji, lecz szukającego dla swego udręczonego ciała jakiejkolwiek szansy ekspresji.
Opierając się na analizie przypadków klinicznych z własnej praktyki psychoanalitycznej oraz wnikliwej lekturze dzieł kultury, od Hansa Holbeina, przez Gérarda de Nervala, Fiodora Dostojewskiego, po Marguerite Duras, Kristeva prowadzi czytelnika przez mroczne drogi duchowego cierpienia, które stara się znaleźć ukojenie w wynajdywaniu dla siebie właściwego języka.

Dotychczas przetłumaczono na polski i opublikowano tylko dwa fragmenty tekstu: Chora na cierpienie: Duras (przeł. Magdalena Pluta) w „Kresach” 2001, nr 1–2 oraz Nerval, El Desdichado (przeł. Małgorzata Sugiera) w „Literaturze na Świecie” 1995, nr 3. Wydanie książkowe z Universitasu zawiera wstęp Michała Pawła Markowskiego (Przygoda ciała i znaków. Wprowadzenie do pism Julii Kristevej). Tom zaś składa się z ośmiu części-esejów:
Przeciw depresji: psychoanaliza,
Życie i śmierć mowy,
Postaci kobiecej depresji (Samotność kanibaliczna, Zabić albo zabić siebie, Przewinienie dokonane, Dziewica matka),
Piękno: inny świat depresji,
– Martwy Chrystus Holbeina,
Nerval, El Desdichado,
Dostojewski: pisarstwo cierpienia i wybaczenia,
Choroba bólu: Duras.


O AUTORCE

Julia Kristeva (1941) – wybitna badaczka literatury, filozofka, psychonalityczka bułgarskiego pochodzenia. Jest jedną z najbardziej znaczących postaci i autorytetem w humanistyce współczesnej. Wkrótce w Polsce ukaże się przekład innego tekstu Francuzki: Potęga obrzydzenia. Esej o wstręcie.



Obcość kulturowa i podmiot w kryzysie

Fragment rozmowy Suzanne Clark i Kathleen Hulley z Julia Kristevą (Prwd. „Lubelskie Odczyty Filozoficzne” 1998, z. 7)


– Pani książka Czarne słońce. Depresja i melancholia pojawiła się w tłumaczeniu w Stanach Zjednoczonych. W tej pracy bada pani, w jaki sposób melancholia pojawia się u pacjentów psychoanalityków oraz w literaturze. Szczególnie ciekawy jest dla nas ostatni rozdział, gdzie omawia pani pracę Marguerite Duras. Jak wygląda u Duras interakcja pomiędzy historią i depresyjną psyche? Jak interpretuje pani Fragmenty dialogu kochanka Rolanda Barthes’a, a szczególnie ideę, że dyskurs kochanka jest odizolowany od historii – w świetle obsesji Duras na temat historii, która zaraża zarówno dialog kochanka jak i pożądanie?

– Próbowałam już odpowiedzieć na to Barthesowi za pomocą idei intertekstualności. [Zob. Intertekstualność i interpretacja literacka, L’intertextualité, w: Le Texte du roman; „Poésie et négativité” , L’engendrement de la formule, w: Séméiotiké; Słowo, dialog, powieść, w: Prace zebrane; Breaching the Thetic: Mimesis, w: Rewolucja w języku poetyckim. Por. też C.M. Johnson, Intertekstualność i model psychiczny].
Ponieważ wydaje mi się z jednej strony, że musimy utrzymać autonomiczny charakter dyskursu w odniesieniu do poziomu społecznego, bo to właśnie poziom autonomii gwarantuje wolność. Możemy rozmawiać w sposób inny niż zdeterminowany przez sferę rodzinną czy społeczną. Istnieje jakaś część pochodząca może z naszej biologii, pewna liczba determinacji nieuchwytnych, które jednak nie mogą być zredukowane do naszej wiedzy o społeczeństwie. Jeśli nie utrzymuje się tej autonomii dialogu szybko popada się w redukcjonizm i koncepcję socjologiczną, gdzie wszelkie zachowania estetyczne i osobiste wyjaśnia się przez środowisko społeczne lub podobny los: fakt, że urodziło się czerwonym, białym, czarnym lub ubogim. Istnieje zatem bezspornie interakcja pomiędzy dialogiem i społeczeństwem, a ja uważam, że traktowanie społeczeństwa jako uogólnionego tekstu pozwala nam zobaczyć w jaki sposób na przykład tekst nie żyje w sposób autystyczny, zamknięty we własnym wnętrzu, lecz zawsze korzysta z zapożyczeń z dyskursów w prasie, z dyskusji ustnych, politycznych i innych wcześniej powstałych tekstów, które dostarczają nośników w zamian za te kulturowe i polityczne teksty historii.
Weźmy przykład Duras. Uważam, że nie można zrozumieć opisywanej przez nią depresji kobiet, jeśli nie weźmie się pod uwagę II wojny światowej. To właśnie usiłuję wykazać. Wyraźnie wskazywała na to w pracy zatytułowanej La Douleur, a także już w Hiroszimie. Chodzi więc o kontekst polityczny otaczający jednostki, o ogromny ból fizyczny i moralny, śmierć i zniszczenie. Jednak jest to również kontekst metafizyczny, który jest kontekstem uogólnionego zwątpienia w wartości. Bóg nie istnieje i nic nie może zastąpić dobra i piękna. I w końcu również dobro i piękno przestają istnieć.
Również mój tekst, wydaje się mówić Duras, nie jest ani piękny ani dobry; jest nie określony; jest czymś nie dokończonym, jak kobieta bez makijażu. Przypomina kobietę w depresji. Stąd skrajnie zaraźliwa rola i zakaźny skutek – czasem wręcz niekatarktyczny – tego tekstu, który każe nam przeżywać ból, nie wskazując drogi wyjścia. A nawet swojego piękna. Ponieważ nie przedstawia siebie jako uwiedzenie, które mogłoby wyciągnąć nas z otchłani. To jednak można zrozumieć nie tylko z głębi tekstu Duras, który można by zanalizować i wykazać jak daleko odbija dźwięk problemowej depresji, lecz z głębi kontekstu wojny i kryzysu wartości, o którym wspomniałam.

– Jak możliwe jest katharsis w sztuce, biorąc pod uwagę wewnętrzny kryzys wojny badany przez Duras? Jest ona żyjącą pisarką, która bada kryzys, jądro pustki i pokazuje je nam. Rzeczywiście jej praca nie ma charakteru katharsis, ale znając doświadczenie Hiroszimy i Oświęcimia...

– Są tacy, którzy nie mogą przebrnąć całości. Zaskoczyli mnie na przykład studenci mówiący: „Nie jesteśmy w stanie czytać Duras, ponieważ jest tak blisko nas, że pogrąża nas to w chorobie”. Jeśli więc ktoś czuje się niezbyt pewnie, siła przyciągania jest tak wielka, że brak środków do przebrnięcia. Dlatego właśnie powiedziałam, że posiada ona raczej moc czarownicy niż
artystki.

– Czy według pani melancholia u Duras jest osobistą patologią czy też globalnym, rozpowszechnionym objawem? Co wywołało tę melancholię: coś osobistego, rodzinnego czy może historia?

– Nie znam jej wystarczająco blisko, ale czytając jej prace przypuszczam, że jest zdolna do momentów głębokiej depresji. Nie miało by to znaczenia, gdyby nie fakt, że udało jej się przekształcić ten, być może osobisty, problem w coś uogólnionego, co łączy się z uniwersalnym symptomem naszego pokolenia. Dlatego jej książki przemawiają do wielu ludzi. Jej prace są osobiste, ale mają związek ze znaną nam depresją. Uważam jednak, że nie ma to charakteru katharsis, lecz, powiedzmy, echa, współudziału w depresji. Katharsis zakłada, że wychodzimy z depresji, natomiast mam wrażenie, że te książki popychają nas w depresję i nie proponują nam drogi wyjścia z niej.

– Czy sądzi pani, że powinniśmy próbować wydobyć się z tej depresji historycznej? Bo jeśli przyjrzymy się historii, to może powinniśmy tłumić rzeczy tak niewyobrażalne jak Oświęcim i Hiroszima.

– Jako terapeuta uważam, że lepiej jest wyjść z depresji, bo jeśli się tego nie zrobi można umrzeć.

– W tym samym rozdziale Soleil noir przy końcu porównuje pani Duras i Sollersa, modernizm i postmodernizm – melancholię i parodię. Czytelnicy interpretowali takie zakończenie książki zupełnie odwrotnie. Dla niektórych jest to waloryzowanie parodii i postmodernizmu, inni oskarżają panią o podtrzymywanie melancholii nowoczesności i waloryzowanie tragicznej wizji.

– Próbowałam dać odpowiedź bardziej bezpośrednio poprzez moją powieść Les Samourais. Młode pokolenie chce przejść przez ten okres powojenny, okresy egzystencjalne, okres Duras – Blanchot, które są być może zbyt blisko udręki i śmierci.. Chce wejść do świata mniej obciążonego, bardziej beztroskiego. Ale to jest trochę naiwne. W Samurajach podjęłam próbę wyjścia od koloru czarnego, a następnie przejścia w stronę słońca – chciałam osiągnąć pewną równowagę pomiędzy bólem i ukojeniem. Myślę, że postmodernizm przekracza to czarne doświadczenie i, zachowując pełną świadomość faktów, pozwala sobie na pewne zapomnienie. Ale zapomnienie samo w sobie – gra dla samej gry – nikogo nie interesuje.