Na padole

Ma Jian, Czerwony pył. Droga przez Chiny, tłum. Jerzy Łoziński, Zysk i S-ka, Poznań 2008


Do Polski przyjechał dzisiaj Ma Jian – chiński pisarz, malarz i fotograf. W Warszawie odbyła się konferencja prasowa z jego udziałem. Wizyta autora jest związana z premierą książki Czerwony pył. Droga przez Chiny, która ukazała się w serii Naokoło Świata wydawnictwa Zysk i S-ka.

Ma Jian (1953) jest autorem czterech powieści, krytycy nazywają go chińskim Kunderą. W ojczystych Chinach publikacja jego książek jest zabroniona przez cenzurę.
Zachodni recenzenci wysoko cenią jego twórczość literacką Ma Jiana. Czerwony pył został nagrodzony prestiżową Thomas Cook Travel Book Award. Wkrótce po zakończeniu opisanej w tej książce podróży wyjechał z Chin do Hongkongu, nadal jednak odwiedzał ojczyznę, zwłaszcza w roku 1989, gdy wspierał demonstrujących na placu Tian'anmen, którzy domagali się demokratycznych reform. Kiedy Hongkong został przyłączony do Chin, Ma Jian przeniósł się do Niemiec, a potem do Londynu, gdzie mieszka do dziś. Z innych jego tekstów wydanych w języku angielskim należy wymienić zbiór opowiadań o Tybecie Stick Out Your Tongue – książkę, której publikacja została w Chinach zakazana, co ostatecznie skłoniło autora do emigracji, a także powieści The Noodle Maker (Wytwórca makaronu) oraz Beijing Coma.


O KSIĄŻCE Czerwony pył

Dziennik podróży i rodzaj pożegnania emigracyjnego chińskiego pisarza z rodzinnym krajem. W 1983 roku, kiedy rozgrywa się akcja książki, Ma Jian miał trzydzieści lat. Właśnie stracił złudzenia, że we własnej ojczyźnie doczeka czasów, gdy będzie tam można swobodnie, bez ograniczeń wszechwładnej cenzury, uprawiać sztukę. Natarczywie pragnął uciec od ograniczeń, które narzucało życie w Pekinie. (Rządy Deng Xiaopinga to z jednej strony reformy ekonomiczne, z drugiej między innymi kampania przeciw zepsuciu duchowemu, która budzi niechęć młodych). Noszący długie włosy i dżinsy, a także przyjaźniący się z licznymi artystami fotograf i plastyk był podejrzliwie traktowany w zakładzie pracy i przez milicję. Była żona chciała oddzielić go od córki, dziewczyna z kolei sypiała z innym facetem. W końcu Ma Jian kupił bilet kolejowy do najdalej na zachód wysuniętych prowincji Chin i wyruszył w podróż w poszukiwaniu siebie samego, dla zrekonstruowania tożsamości.

Jego wędrówka trwała trzy lata. Ma Jian dotarł na pustkowia, w dziewicze góry i do zatłoczonych miast. Spotykał się z żyjącymi w nędzy wieśniakami, stroniącymi od cywilizacji koczownikami, obserwował rodząca się dopiero w tamtych latach chińską klasę bogatych przedsiębiorców. Opisuje wielkie państwowe festyny i egzekucje publiczne. Z jego opowieści wyłania się obraz Chin jako kraju niezwykle zróżnicowanego, o bajecznie bogatej kulturze i dramatycznych warunkach życia zwykłych obywateli. Ma Jian opisuje to, co stało się z Chińczykami w czasach rewolucji kulturalnej jako złamanie duszy narodu.
Czytelnicy prozy Ma Jiana otrzymują urzekający i niepowtarzalny obraz gwałtownych sprzeczności targających Chinami, obraz, który mógł przedstawić tylko ktoś, kto we własnym kraju jest intruzem.

* * *


- Tam nikt już w nic nie wierzy - mówił pisarz na spotkaniu w Warszawie. - Zachód zachłystuje się potęgą gospodarczą Chin, najwyższym na świecie wzrostem gospodarczym. Mniej słychać o tym, że Chiny zajmują też pierwsze miejsce na świecie w innej, mniej chlubnej kategorii - kontrolowaniu społeczeństwa. Brak wiedzy, jak żyje się zwyczajnym ludziom w Chinach, skala i intensywność kontroli, jaką państwo roztacza nad każdym z obywateli jest nie do pojęcia dla człowieka Zachodu - powiedział Ma Jian.

Podczas trzyletniej wędrówki, której opis znajdujemy w Czerwonym pyle Ma Jian spotkał innego podróżującego samotnie po Chinach pisarza. Był to Gao Xsingijana, którego opis wędrówki po Chinach - książka Góra duszy została w 2000 roku nagrodzona literackim Noblem. Podczas spotkania pisarzy w chińskich górach w latach 80. nie można się jednak było tego spodziewać. Ubodzy wędrowcy wymienili się adresami i kontaktami ludzi, u których można szukać noclegu i pomocy, zjedli składkową kolację, a rano rozeszli się w różne strony.

Ma Jian nie ma złudzeń, że zbliżająca się Olimpiada w Pekinie doprowadzi do większego otwarcia się Chin na świat, przyspieszy demokratyzację tego społeczeństwa. Taką nadzieję mieliśmy jeszcze kilka miesięcy temu. Na sześć tygodni przed Olimpiadą już widać, że władze raczej zaostrzają represje i kontrolę.
- Słyszałem o zatrzymaniach osób chorych psychicznie, które mają być wypuszczone z aresztu dopiero po igrzyskach. Oczywiście wielu spośród takich chorych to opozycjoniści - opowiadał pisarz.

Za wywiad dla zagranicznej prasy przeciętny wyrok to 3 i pół roku więzienia, za udział w demonstracji przeciwko wyburzaniu całych dzielnic Pekinu pod budowę wioski olimpijskiej - 5 lat. Tymczasem 10 tys. olimpijskich hostess przechodzi ćwiczenia z uśmiechania się. Dostępne są nawet zdjęcia z tych ćwiczeń, gdzie dziewczyny ćwiczą uśmiechy z pałeczkami w ustach, żeby osiągnąć doskonałość.
- Cóż. Po tylu latach nieszczęścia Chińczycy muszą dużo ćwiczyć, żeby zacząć się spontanicznie uśmiechać - dodał autor Czerwonego pyłu.




fot. PAP



REKOMENDACJE

Podróże Ma Jiana są niezwykle malownicze, a wyrazistość i zwięzłość jego opowieści przywodzi na myśl chińską kaligrafię. Otrzymujemy rozległe panoramy i drobiazgowe miniatury – i jedne, i drugie najczęściej niedostępne dla oka zachodniego obserwatora”.
(„The Times”)

Wspaniały popis talentu... Bardzo efektowne skrzyżowanie powieści podróżniczej, za której napisanie każdy autor zachodni wiele by oddał, z przejmującym wyzwaniem... Książka wyróżniająca się spośród licznych literackich opowieści straconego pokolenia rewolucji kulturalnej.
(„Independent”)

Odważny, niezwykle poruszający głos w chińskiej literaturze
(Gao Xingjian, laureat literackiej Nagrody Nobla, 2000)


OPINIE

Ma Jian wędruje po całych Chinach za wyjątkiem prowincji Xinjiang oraz terenów dawnej Mandżurii. Wielokrotnie wprowadza w błąd lokalnych działaczy partyjnych podając się za dziennikarza, dzięki czemu może dotrzeć do miejsc niedostępnych dla ogółu. W jego podróży pomagają mu przyjaciele oraz przypadkowo poznani ludzie.
Książka traktuje o odchodzących w przeszłość maoistowskich Chinach, o Chinach z czasów czterech modernizacji, gdzie powoli powiększa się zakres swobód, gdzie dla wielu ludzi specjalna strefa ekonomiczna Shenzhen jest Zachodnim Rajem Buddy Amitabhy.
Podczas czytania odnosi się wrażenie, że Ma Jian to chiński Jack Kerouac. Jego książka oparta jest na tej samej idei wędrówki jak słynni Włóczędzy dharmy. Książka Kerouaca zapewne zainspirowała Ma Jiana, który wyruszając w podróż wkłada do plecaka Źdźbła trawy Walta Whitmana, a na szlaku jego włóczęgi znajdują się liczne miejsca odwiedzane przez buddystów.
(meijieke.blogspot.com)


FRAGMENT

Zeszłego roku, na wiosnę 1981, mój zakład (danwei) przeniósł mnie z hotelu pracowniczego do małego domku na ulicy Nanxiao. Numer 53. Domek wciśnięty jest między ulice Jedenastą Dongsi a Dwunastą Dongsi na wschodzie Beijing, ledwie kilkaset metrów od dawnej siedziby Lianga Qichao, członka Ruchu Reformistycznego z roku 1898, którego nawoływania do modernizacji kraju tak wzburzyły cesarzową Cixi, że musiał uciekać i czternaście lat spędzić na wygnaniu. Mała iglicznia koło bramy wcisnęła się między mur a słup telegraficzny. Uliczka Nanxiao znajduje się o dwadzieścia metrów od mych frontowych drzwi na końcu wąskiego przejścia i szeroka jest na tyle tylko, aby dwa autobusy nie zdarły z siebie lakieru przy wymijaniu. O ósmej rano i czwartej popołudniu wypełnia się ludźmi, rowerami i wszystko właściwie zastyga.

Ze swojej kanapy słyszę, co dzieje się na przystanku autobusowym; konduktorka stuka w szybę i krzyczy: – Jak się nie możecie wcisnąć, poczekajcież na następny! E, ty, ze złotym zegarkiem! Tak, ty! Gdzie bilet? Dobrze, dobrze, wszarzu! Weź sobie taksówkę, jakeś taki ważniak!!!

Z trzech stron otaczają domek budynki mieszkalne z czerwonej cegły. Kiedy otwierają się okna kuchenne, skorupki po jajkach, liście kapusty i plastikowe torby lecą na mój dach i ześlizgują się do ogródka. Pewnego razu na dachu wylądował talerz ze smażonymi cynaderkami; ktoś na górze musiał poczuć, że ich czas już minął, i postanowił mnie obarczyć załatwieniem problemu. Ilekroć rozwieszam wyprane ubranie, gołębie, które mają gniazdo na trzecim piętrze, pokrywają je plamami.

Ogródek ma wszystkiego dwa metry kwadratowe. Na jesieni iglicznia zza ściany wysuwa gałęzie. W lecie z mieszkań lecą łupiny arbuzów i opakowania po lodach, ściągając roje much i komarów, wolę więc siedzieć w środku. Najlepszą porą jest zima, gdyż wtedy sąsiedzi uszczelniają okna. A kiedy jeszcze spadnie śnieg, mój mały, nędzny domek ukazuje odrobinę wdzięku starego Beijing.

W domku maluję, piszę i śpię. Żona i córka nadal mieszkają o dwie godziny jazdy autobusem w starym lokalu w budynku należącym do Zakładów Petrochemicznych Yanshan. Przez cztery lata byłem firmowym fotografem, podczas gdy żona tańczyła w zespole reklamowym. Wreszcie przed trzema laty moja zdjęcia zdobyły nagrodę w krajowym konkursie, a mnie przeniesiono do stolicy, abym pracował w wydziale kontaktów z zagranicą Ogólnochińskiej Unii Związków Zawodowych. Mam wiele zajęć i rzadko trafia się okazja, by wpaść do Yanshan.

W porządku, może to i jest mała klitka, ale jako posiadacz kranu w ogródku i własnej bramy, mam takie poczucie niezależności i swobody, jakiego bym nigdy nie doświadczył w hotelu pracowniczym. Domek jest miejscem spotkań całej zgrai pisarzy, malarzy, poetów, dysydentów i znajomków. Do późnej nocy rozmawiamy o sztuce i polityce. Dyskutujemy o rachunku ekonomicznym i socjalizmie z chińską twarzą. Słuchamy nagrań Tajwanki Deng Lijun i przekazujemy sobie kopie nielegalnie drukowanych wierszy. Niekiedy przemycamy jakiegoś zagranicznego dziennikarza w kominiarce i dresie, aby pokazać mu swoje obrazy i opowiedzieć swoje historie. Ileż to nieprawdopodobnych planów obgadano w tych czterech ścianach!


O KSIĄŻCE Wytwórca makaronu

Chińskie społeczeństwo po rewolucji kulturalnej, absurd politycznej propagandy koszmar totalitarnego zniewolenia. Komunistyczna partia zleca zawodowemu pisarzowi napisanie książki o współczesnym chińskim bohaterze. Zamiast jednak socjalistycznego „wzoru do naśladowania” powstaje pozornie beznamiętna relacja z życia mieszkańców miasta pozbawionych prywatności, indywidualnych dążeń, perspektyw na godne i w miarę dostatnie życie, miasta, w którym nikogo nie dziwi zbiorowy gwałt na środku skrzyżowania, zabicie dziecka lub starej matki, pobicie ciężarnej kobiety lub publiczne samobójstwo.

Ma Jian, Wytwórca makaronu, tłum. Michał Ronikier, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2007