Man in Red

Orhan Pamuk, Nazywam się Czerwień, tłum. Danuta Chmielowska, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2007


Główny bohater imieniem Black zostaje wezwany do Istambułu po dwunastoletniej nieobecności – podróżach do Persji i oddalonych zakątków imperium. Wzywa go jego wujek ze strony matki, Enishte Effendi – mistrz manuskryptów tworzonych dla sułtana i ojciec dawnej miłości Blacka, Shekure’y, której ręki odmówił siostrzeńcowi. Black to były członek studia miniatur, malujący arcydzieła dla sułtana. Miniaturzyści są wybraną grupą ludzi; ich zadaniem jest tworzenie ilustracji do starych dzieł tureckich. Czterech z nich: Butterfly, Stork, Olive i Elegant (to ich pseudonimy) zostają zatrudnieni do tajnego projektu, nadzorowanego przez samego sułtana. Ma to być stworzenie na tysięczną rocznicę ucieczki Mahometa z Mekki do Medyny (622 r. n.e.) ilustrowanej książki w stylu „wenecjańskim”.
Grupa artystów ze Wschodu ma stworzyć utrzymaną w zachodnim stylu księgę upamiętniającą wielkość i chwałę pana. Zdobić ją winny barwne miniatury. Ale sztuka figuratywna jest zakazana w religii muzułmańskiej. Zlecenie i jego wykonawcy są zatem w poważnym niebezpieczeństwie. Należy utrzymać je jak najdłużej utrzymać w tajemnicy. Jeden z zatrudnionych zostaje prędko zamordowany…
Czyżby krążące wśród miniaturzystów plotki, jakoby księga była dziełem bluźnierczym, doprowadziły do tej zbrodni? Kto mógł jej dokonać? Świadectw dotyczących okoliczności morderstwa jest wiele.
Kolejne rozdziały ujawniają postaci tego niezwykłego dramatu – jedną z nich okaże się morderca. Ale kryminalna intryga to nie jedyna warstwa tej książki – to również fascynująca opowieść o realiach życia w XVI-wiecznym Stambule i o duchowo-filozoficznych rozterkach artystów, dla których sztuka to dar zesłany przez Allaha, a wierne odtwarzanie rzeczywistości – jeden z najsroższych grzechów. To także piękna opowieść o pełnej zmysłowości miłości.

Wielka powieść Nazywam się Czerwień łączy elementy tajemnicy, intrygi i wątku miłosnego z filozoficzną zagadką. To najpopularniejsza a zdaniem wielu najznakomitsza książka Orhana Pamuka – przetłumaczono ją na 24 języki, wyróżniono Prix du Meilleur Livre Etranger, Premio Grinzane Cavour i IMPAC Dublin Award. Turecki noblista w olśniewającym fresku historycznym zawarł zadziwiającą dawkę ponadczasowej literackości oraz nietypową rozprawę o sztuce, z ideą pisania na czele.


GŁOSY o książce

*
„Jak to jest być barwą? Kolor to dotyk oka, muzyka głuchego, słowa płynące z ciemności” – wyjaśnia idealna Czerwień, jedna z narratorek opowieści Orhana Pamuka. Bywalcom kawiarni przedstawiona zostaje w kilkudziesięciu odsłonach historia pewnej zbrodni i – niejako równolegle – historia pewnej namiętności. Czterej przyjaciele – twórcy miniatur i iluminatorzy – pracują nad zdobieniami ksiąg pod okiem mistrza Osmana. Potajemnie wykonują także zlecenia „Wuja” – ojca pięknej Sekure. Wuj żąda od nich prac naśladujących dzieła europejskich artystów: Elegant, Motyl, Oliwka i Bocian (takie imiona nadał im mistrz Osman) muszą więc sprzeniewierzać się sobie i za pieniądze sprzedawać ideały młodości. Ale cała powieść rozpoczyna się wątkiem kryminalnym: „jestem trupem, nieruchomym ciałem na dnie studni” brzmi pierwsze zdanie książki. To jeden z przyjaciół, Elegant, najzdolniejszy miniaturzysta, który został bestialsko zamordowany przez towarzysza. Jego dusza nie oddzieliła się jeszcze od ciała, Elegant czeka na godny pochówek, by mógł dostać się do opisanych w Koranie zaświatów. Pała żądzą zemsty: pragnie tortur dla swojego oprawcy. Tylko kim ten oprawca jest?…
(Izabela Mikrut, Granice.pl)

**
Stambuł... Miasto skrywające różne namiętności – namiętność do kobiet, do pięknych chłopców, do kawy, do uznania, do sztuki. Miasto, w którym można spotkać głupich hodżów i mądre handlarki, wygadanych transwestytów i same-nie-wiedzące-czego-chcą kobiety (tak, tak, najbardziej nie odpowiadała mi swą mentalnością piękna Sekure). Miasto, w którym po rysunku konia, można rozpoznać mordercę.
(ksiazkowehistorie.blox.pl)

***
Powieść zaczyna się od monologu antypatycznego Eleganta, który leży martwy na dnie studni i poprzysięga sączyć w nasze dusze niewiarę w Boga, dopóki na wolności pozostaje jego morderca. Nie zamierza jednak zdradzić, czy był nim Oliwka, Motyl, czy Bocian, ani też dlaczego jedna z ilustracji stała się przyczyną jego śmierci i czym obrażała Allaha. Powoli poznamy tajemnicę pracowni Wuja: ilustracje przedstawiały psa, drzewo, fałszywą monetę, parę żebraków, Śmierć, Szatana, Czerwień i – o zgrozo! – sułtana namalowanego w stylu weneckim, islam zaś zabrania portretowania człowieka. W dzień Sądu Ostatecznego Allah okrutnie ukarze malarzy, którzy ośmielili się patrzeć na świat okiem Stwórcy: „Zostaną oni poproszeni o ożywienie stworzonych przez siebie form – powiada Wuj. – Nie będą mogli tego uczynić, zostaną więc skazani na męki piekielne”.
Otomańska miniatura, która narodziła się z doświadczeń sztuki perskiej, mongolskiej i chińskiej, pogardzała indywidualnym stylem, sens sztuki upatrując w doskonaleniu i cyzelowaniu wzorów starych mistrzów. Wuj zaś zapragnął naśladować artystów chrześcijańskich, których podziwiał ongiś w Wenecji, zbliżyć sztukę do życia. Przyszło mu za to pójść w ślady Eleganta. Jego zmasakrowane ciało odnalazła córka, piękna Sekure, której mąż poległ na wojnie. Może zresztą nie poległ, ale Sekure chciałaby wiedzieć, czy jest wdową, czy kobietą porzuconą, bo w Stambule pojawił się przystojny Czarny, dawny uczeń Wuja, a Sekure obawia się, że wdowę z dwójką urwisów każdy skrzywdzi, na przykład szwagier Hassan...
Czarny musi wytropić mordercę Eleganta i Wuja, inaczej Sekure nie wpuści go do alkowy; co gorzej, może pozwoli skrzywdzić się Hassanowi? Sułtan zaś gotów jest skazać na tortury wszystkich podejrzanych, nie wyłączając Czarnego. Ten wie, że morderca zdradzi się jedynie w rozmowie o sekretach miniatury, o tajemnicach perskich mistrzów, o ilustrowanych przez nich księgach i poematach, o bezbożnych malarzach weneckich, którzy zamiast Stwórcy pokłonili się człowiekowi. Zachodzi też często do położonej na tyłach meczetu Aya Sofya pracowni mistrza Osmana, ostatniego z tych, co wierzą, że miniaturzysta nie maluje ręką, lecz pamięcią, bo oczy widzą jedynie niedoskonałość świata, pamięć zaś pozwala widzieć najczystszą formę, a miniatura jest ziemskim królestwem Allaha, w którym czas się zatrzymał, kolory recytują melodyjnymi głosami gazele, Szatan zaś nie istnieje.
„Nasze metody nie przetrwają, a kolory zblakną” – zaczynają się lękać najżarliwsi obrońcy miniatury. Jaki los czeka zatem naszą sztukę i duszę – zdają się pytać bohaterowie powieści? „Każdy z nas będzie rysował tak jak chce, z wykorzystaniem europejskich metod, w końcu opanujemy jakiś styl, ale nie uda nam się już odnaleźć siebie” – prorokuje Morderca, bojąc się, że Wenecjanie patrząc na księgę sułtana nie zadrżą przed jego potęgą, lecz zrozumieją, iż Osmanowie nie chcą być już Osmanami...
(Jan Strzałka, „Tygodnik Powszechny”)

****
Powieść Pamuka budzi skojarzenia z „Imieniem róży” (czy już sam tytuł nie jest przypadkiem aluzją do Eco?). Zbieżność nie polega jedynie na fakcie, że w obu przypadkach chodzi o zagadkę kryminalną z manuskryptami w tle. I Eco, i Pamukowi udała się rzecz znacznie trudniejsza niż jedynie atrakcyjna intryga: powołanie do istnienia integralnego, pełnego życia obrazu należącej do przeszłości kultury, który „kupujemy” bez chwili wahania, bo nie został wyssany z palca, ale powstał w oparciu o budzącą onieśmielenie erudycję. Jest to jednocześnie obraz w dużej mierze polemiczny wobec stereotypu: orient Pamuka, jak średniowiecze Eco, nie stanowi monolitu, ale kipi od intelektualnych sporów i całkiem ziemskich namiętności. Pamukowi nie należy jednak zarzucać myślowej wtórności. Choć z punktu widzenia Zachodu jest pisarzem zrozumiałym i politycznie słusznym (z tych samych przyczyn nie może budzić sympatii w niektórych kręgach islamskich), jest równocześnie prawdziwym artystą, czerpiącym pełnymi garściami z osiągnięć własnego kręgu kulturowego. „Nazywam się czerwień” to wspaniały pomnik wystawiony kulturze islamskiej: miłosnej poezji, malarstwu, historiografii, mistyce. Przywiązanie do sztuczek Szeherezady demonstruje Pamuk w mistrzowskiej narracji, w której kolejno oddaje głos kilkudziesięciu bohaterom – zarówno postaciom powieści, jak i malowanym przez iluminatorów przedmiotom i zwierzętom, a nawet szatanowi i tytułowej czerwieni. Sama islamska estetyka, w której kontemplacja ukrytych treści jest ważniejsza od efektownych, choć budzących płytkie emocje obrazów, jest przedstawiona w ambiwalentnym świetle – tłamsi fajerwerki indywidualnej ekspresji, ale też zapobiega typowemu dla Zachodu jednosezonowemu efekciarstwu. Pisarzowi najwyraźniej marzy się jakaś synteza Stambułu i Wenecji, Zachodu i Wschodu. Marzenie to może zostać zrealizowane – jeśli nie gdzie indziej, to na płaszczyźnie artystycznej, czego dowodzi sama powieść Pamuka.
(Juliusz Kurkiewicz, „Polityka”)

*****
„Nazywam się Czerwień” – druga wydana po polsku powieść tureckiego noblisty – może wprowadzić czytelnika w pewne zakłopotanie. Jasna i przejrzysta struktura „Śniegu” ustępuje tutaj finezyjnej, nad wyraz skomplikowanej narracji, która w kolejnych rozdziałach co rusz udziela głosu innej osobie. Włącza do nich autor także monologi roślin i zwierząt przedstawionych na książkowych starodawnych miniaturach – mówią do nas nie tylko osoby, ale też drzewo lub pies.
Świat dawnych miniatur w islamskich księgach i tworzące go środowisko artystów dostarcza tu wyrazistego tworzywa nie tylko dla intrygi – zabójstwo i śledztwo – ale i dla ogólniejszych uwag dotyczących herezji w sztuce i jej stosunku do obowiązującej ortodoksji religijnej. Jesteśmy oto w Stambule u końca XVI w. Na miasto (i całe państwo) spadają liczne klęski. „Hodża imieniem Nusret, prawiący kazania w meczecie Bejazyta i głoszący, że wywodzi się z rodu Proroka Mahometa, zdobył sławę właśnie w czasach upadku moralności, drożyzny, morderstw i rabunków. Ów kaznodzieja […] tłumaczył nieszczęścia, jakie spadły na Stambuł […] – pożary, dżumę, która za każdym razem zbierała tysiące ofiar, pochłaniające mnóstwo istnień niekończące się wojny z Safawidami oraz potyczki o niewiele znaczące fortece osmańskie zajęte przez zbuntowanych chrześcijan – tym, że muzułmanie zbłądzili z drogi Mahometa, oddalili się od nakazów Koranu, zbyt tolerancyjnie traktowali chrześcijan, otwarcie handlowali winem, a członkowie bractw religijnych spędzali w tekke (domy bractw derwiszów) czas na zabawach”.
W innym miejscu dowiadujemy się z ust kaznodziei (równie strasznego fundamentalisty), że właśnie owe tekke „powinny być zniszczone, ich fundamenty przekopane, a wydobyta ziemia wrzucona do morza”, ponieważ zwolennicy licznych bractw heretyckich „ośmielali się tańczyć z chłopcami” i „recytować Koran w takt muzyki”. Grzeszne są także kawiarnie, ponieważ „Prorok nie pił kawy, gdyż wiedział, że zaćmiewa ona umysł, powoduje wrzody żołądka, przepuklinę i bezpłodność oraz jest podstępnym wymysłem szatana”.
Tło zda się zarysować krótko: w dotkniętym kryzysem społeczeństwie, niepewnym jutra, pozbawionym niewzruszonych ram tradycji, wystawionym na liczne pokusy i nowinki z Zachodu – kwitną fundamentalistyczne racje. Jasno tłumaczą przyczyny klęsk, dają proste recepty naprawy. Przypomina się „nasz” europejski Savonarola, po którego płomiennych kazaniach florencki motłoch dokonywał licznych „akcji bezpośrednich”, lub Jan Kapistrano – wzywający w udatny sposób do pogromów Żydów. Zaraza, wojna, kryzys ekonomiczny czy dynastyczny – to świetna gleba dla nawiedzonego kaznodziejstwa.
Na tym dopiero tle intryga w środowisku iluminatorów – a to jedyna w islamie sztuka przedstawiająca – wydaje się bardziej zrozumiała. Zwłaszcza że kilku z nich otrzymało sekretne zlecenie stworzenia Księgi w zachodnim – to jest bezbożnym – stylu.
Konflikt pomiędzy nowinkarstwem, otwarciem się na świat a strzeżeniem ortodoksji za wszelką cenę – także w sztuce – jest w pewnym sensie tematem, który we współczesnej wersji przedstawił Pamuk w „Śniegu”. W „Nazywam się Czerwień” został on jednak przedstawiony w zupełnie innej postaci.
Gdyby szukać jakiegoś jej odpowiednika w XX-wiecznej powieści o formie otwartej, eksperymentującej, na pewno przypomnimy sobie łamigłówkową kombinatorykę rozdziałów „Gry w klasy” Julio Cortázara. Całość opowieści jawi się czytelnikowi dopiero przy zestawieniu odpowiednich wątków, postaci i wydarzeń z poszczególnych całostek – rozdziałów – ale nie w porządku linearnym, chronologicznym. Trzeba powracać, krążyć, przypominać sobie drobne fakty oraz imiona bohaterów, by w tej szachowej rozgrywce nie oddać pola zbyt wcześnie.
Jest to zatem książka wymagająca, ale też zanurzona w innej, nie europejskiej czy latynoamerykańskiej tradycji powieściowej. „Nazywam się Czerwień” w jawny, niemal demonstracyjny sposób nawiązuje do tradycji opowieści Szeherezady, „Baśni tysiąca i jednej nocy”. Komplikacje perypetii nie są tak ważne jak samo snucie opowieści, przyjemność wprowadzania coraz nowych głosów, zanurzenie się w epickim żywiole baśniowego na poły Stambułu, z jego uliczkami, targowiskami, domami schadzek i plotkami.
(Paweł Huelle, Gazeta.pl)

******
Doskonałym zabiegiem było uruchomienie w książce dawno nie używanego, a kiedyś tak popularnego mechanizmu, jakim posługują się baśniarze. Niektóre postaci wręcz zaklinają czytelnika: „opowiem wam, ale przyrzeknijcie, że nikomu nie powtórzycie”, czyniąc go powiernikiem zawartych w książce tajemnic. A jest ich wiele. I najważniejszą z nich chyba wcale nie jest odnalezienie mordercy, ale wysłuchanie tej niezwykłej opowieści.
(Magdalena Talik, Kultura online)

*******
Pamuk dokonał rzeczy rzadkiej – nadał błyskotliwą świeżość powieści historycznej, zdemolowanej i sprowadzonej do banału przez pisarzy pokroju Dana Browna i jego akolitów. Odkurzył też formułę Künstlerroman, prozy traktującej o twórczych dylematach artysty. A wszystko to spiął wątkiem kryminalnym, który trzyma w napięciu do samego końca. Uroku powieści dodaje również sposób prowadzenia narracji nawiązujący do tradycyjnej kultury oralnej. Każdy z bohaterów, rozdział po rozdziale, relacjonuje zdarzenia z własnej perspektywy. Pisarz oddaje głos nawet postaciom z rysunków, kolorom, przedmiotom. Gęsta tkanina tej prozy składa się przy okazji na żywy portret miasta na rozdrożu kultur i cywilizacji.
(Piotr Kofta, Dziennik.pl)

********
...potraktujmy tę powieść jak hymn ku czci książki, ku czci ilustracji. To apoteoza, gloryfikacja artystów-miniaturzystów! W zasadzie lwia część powieści jest tą gloryfikacją. Od wywyższania tych, którzy ilustrują, po same ilustracje. Bo Pamuk wyjaśnia, iż zderzenie kultur europejskiej i arabskiej odbywa się także na gruncie sztuki. Europejczycy tworzą sztukę tak, jak ją widzą sami artyści, twórcy. To ich ręce, oczy i umysł tworzą piękne rzeczy, które nie są odwzorowaniem świata, ale czymś o wiele większym, pełniejszym, wartościowszym. Talent artysty sprawia, że widziany obiekt, lub coś, co jest pomysłem dla twórcy, dzięki artyście zamienia się właśnie w sztukę. Artyści islamu zaś, przy zakazie sztuki figuratywnej, odwzorowują świat, który nie może być już piękniejszy, wartościowszy, ponieważ został stworzony wolą demiurga. Rolą islamskiego ilustratora jest kopiowanie tego cudownego świata. Ich nauka, która trwa latami, ma sprawić, żeby zręczność ucznia-artysty mogła podołać namalowaniu boskiego dzieła. A jak trudna i bolesna to nauka, opowiada autor ustami tych najwybitniejszych artystów: „Pewnych rzeczy nauczyłem się lepiej i szybciej tylko dlatego, że bałem się oberwać linijką po rękach. Aby uniknąć cięgów, starałem się nie przelewać farb, nie marnować złota, prawidłowo wyprowadzać zgięcie końskiej nogi, tuszować niedoskonałości rysunku, w porę myć pędzle, skupiać uwagę na szkicu […]. Czasami brał marmurowy kamień szlifierski i uderzał mnie z taką siłą w ucho, że dzwoniło mi w głowie przez wiele dni, chodziłem jak oszołomiony. Niekiedy bił w policzek tak mocno, że potem tygodniami piekło, a oko łzawiło” [s. 517]. Pamuk pokazuje ten konflikt kulturowy przy okazji morderstwa, które doprowadza nas do rozstajów, gdzie spotykają się przeróżne tendencje w sztuce iluminacji, w sztuce pisarskiej, różne trendy islamu. Opisuje przecież konserwatywno-religijne zacietrzewienie uczniów-zwolenników hodży Nusreta z miasta Erzurum, jakże podobnego do współczesnych kapłanów, próbujących zawłaszczyć wiele dziedzin życia dla swoich wyobrażeń religijności: „Tłum wpadł do środka i niszczył, co popadnie. Przy świetle pochodni było widać, jak wynoszą na ulicę i na oczach wszystkich tłuką filiżanki, szklanki […]. Z początku pomyślałam, że chodzi wyłącznie o kawiarnię. Słyszałam opowieści o szkodliwości picia kawy, o tym, że niszczy ona oczy i żołądek, zaćmiewa umył i sprowadza ludzi z drogi prawdy, że to europejska trucizna […]. Zrozumiałam, że to ludzie znanego kaznodziei z Erzurum, Nusreta Hodży. Walczyli z propagatorami wina i prostytucji, kawiarniami w Stambule i bractwami, których modlitwie towarzyszyła muzyka i taniec. Przeklinali wrogów wiary, bałwochwalców, bezbożników i tych, którzy zajmowali się miniaturami”[s. 500]. Pisząc powieść XVI-wieczną, arabską, Pamuk przypomina Europejczykom o potrzebie dystansu w spojrzeniu czy stosunku do sztuki, jej twórców, religii i jej kapłanów. Może i własnych słabości? Z jednej strony pełen entuzjazmu hymn – opowieści z historii literatury arabskiej, legendy, opisy ksiąg, zachwyty nad sławnymi księgami, a także księgozbiorami (mistrz Osman i Czarny w sułtańskim skarbcu), zachwycające szczegółowe opisy samej sztuki ilustrowania oraz pracowni artysty z narzędziami, z drugiej – charakterystyka mistrzów, sztuka dla sztuki, ślepota, niebezpieczeństwo spowodowane ciągłymi wojnami, konflikty w łonie islamu.
(jolietjakeblues, Biblionetka)

*********
Pamuk napisał wciągającą powieść, w której kryminał i romans łączą się z refleksją nad sposobami opisywania świata. Czy można oddać prawdę o rzeczywistości, czy też raczej należy pisać, jak powinno być? Czego właściwie dokonuje twórca w swoim akcie? Opisuje rzeczywistość czy kłamie? „To, co brałem za krew, było czerwonym tuszem, a to, co wziąłem za tusz na rękach, było moją krwią” – mówi jeden z bohaterów. Pamuk pokazuje, że na dobrą sprawę idea i rzeczywistość łączą się ze sobą, widać to choćby w wątku ilustracji do księgi przygotowywanej przez Wuja. Ojciec Şeküre pragnie połączenia stylu europejskiego z wschodnim, perspektywy i indywidualności z sztywnym kanonem i anonimowością.
(Michał Foerster, Esensja)

**********
Pamuk nie wartościuje, zajmuje miejsce pośrodku doceniając Dobre i potępiając Złe u obu stron. Parafrazując morał powieści: do Boga należy Wschód i Zachód. Ale – Wschód jest na wschodzie, a Zachód na zachodzie. Artysta zaś powinien tworzyć nie przejmując się Wschodem i Zachodem.
(Tomasz Daniel Dobek, Portal kryminalny)


O AUTORZE

Orhana Pamuka (ur. 7 czerwca 1952 w Stambule) uważa się za najwybitniejszego współczesnego pisarza tureckiego. Laureat literackiej Nagrody Nobla (2006).
Wydał prozy:
– Cevdet Bey Ve Oğulları (Pan Cevdet i synowie, 1982)
– Sessiz Ev (Cichy dom, 1983)
– Beyaz Kale (Biała twierdza, 1985)
– Kara Kitap (Czarna księga, 1990)
– Gizli Yüz (Ukryta twarz, 1992)
– Yeni Hayat (Nowe życie, 1994; pol. wyd. 2009)
– Benim Adim Kırmızı (Nazywam się Czerwień, 2000; pol. wyd. 2007)
– Kar (Śnieg, 2002)
– Masumiyet Müzesi (Muzeum niewinności, 2008)
oraz tomy sylwiczne:
– Öteki Renkler: Seçme Yazılar Ve Bir Hikâye (Pozostałe kolory: wybrane pisma i jedno opowiadanie, 1999)
– İstanbul: Hatıralar ve Şehir (Stambuł. Miasto i Wspomnienia, 2003; pol. wyd. 2008).

Młody Pamuk studiował architekturę i dziennikarstwo. Trzy lata spędził na stypendium w USA. Rozgłos pisarski zaczął zdobywać w latach dziewięćdziesiątych. Jedna z jego powieści została wówczas zekranizowana; inna – Yeni Hayat – stała się tureckim bestsellerem wszechczasów. Powieści Orhana Pamuka były wielokrotnie nagradzane, tak w Turcji, jak za granicą.

Pisarz często wypowiada się na ważne i drażliwe tematy społeczno-polityczne. W 1989 roku, gdy Ajatollah Homeini rzucił śmiertelną klątwę na Salmana Rushdiego za przestępstwo apostazji, Orhan Pamuk jako pierwszy pisarz z muzułmańskiego kraju wystąpił w obronie autora Szatańskich wersetów. W grudniu 1998 roku odmówił przyjęcia tytułu „artysty państwowego”. „Przez całe lata krytykowałem państwo za podyktowane ograniczonym nacjonalizmem wtrącanie do więzień pisarzy, by w ten sposób rozwiązać siłą problem kurdyjski”, uzasadnił swą decyzję. W bieżącym roku zakończył się proces o oczernianie Turcji, wytoczony mu przez rząd turecki. Przyczyną procesu był wywiad udzielony jednej ze szwajcarskich gazet, w którym pisarz wspominał o ludobójstwie dokonanym przez Turków na ludności ormiańskiej podczas I wojny światowej.

W powieściach Orhana Pamuka często pojawia się wątek poczucia rozbicia lub utraty tożsamości, wywołanej przez konflikt między europejskimi a muzułmańskimi wartościami. Dotykają one głęboko zakorzenionego problemu napięcia między Wschodem a Zachodem, religijną tradycją a sekularyzmem. Europejczycy i Amerykanie od dawna uważają Orhana Pamuka za drogmana - przewodnika i tłumacza po niezrozumiałym dla przedstawicieli zachodniej cywilizacji Wschodzie.

Polska strona pisarza: www.pamuk.pl


ORHAN PAMUK po polsku

Nowe Życie

Osman to młody student, którego dręczy obsesja na punkcie pewnej książki. Powód? Oddajmy głos głównemu bohaterowi: „Przeczytałem tę książkę pewnego dnia i całe moje życie zmieniło się”. Skutki? Chłopiec znika z domu, porzuca studia i wyrusza na poszukiwanie najgłębiej skrywanych tajemnic książki. Nie ulega wątpliwości, że z lekturą wiąże się niebezpieczeństwo. Wyprawa obfituje w sensacyjne wydarzenia: morderstwa, zniknięcia bohaterów, spiski i tajemne stowarzyszenia. Równolegle bohater odbywa podróż w głąb samego siebie, rozważa zagadnienia towarzyszące człowiekowi od wieków: miłość, nienawiść, istota szczęścia, upływ czasu.
Książka podejmuje temat ważny i trudny, a mianowicie problem narodu zawieszonego między Wschodem a Zachodem, problem o którym wielokrotnie mówi turecki pisarza w swych powieściach.
Tytułowe „nowe życie” to życie bohatera, które pod wpływem tajemniczej książki zostaje kompletnie zmienione. Co to za tekst? Na czym polega ta zmiana? Czytelnik dowiaduje się tego na końcu powieści, tajemnica zostanie rozwiązana niezwykle oryginalnie i zaskakująco…


Śnieg

Pierwsza przetłumaczona na język polski powieść najsłynniejszego obecnie pisarza tureckiego, kandydata do literackiej Nagrody Nobla. Za sensacyjno-kryminalną fabułą kryje się próba próba dotarcia do źródeł współczesnego terroryzmu. Impulsem do napisania książki stało się pogorszenie stosunków między Wschodem a Zachodem po atakach na WTC.
Młody poeta, Ka wraca po 12 latach emigracji w Niemczech do ojczystej Turcji na pogrzeb matki. W małym anatolijskim miasteczku Kars podejmuje próbę odzyskania młodzieńczej miłości, a przy okazji pisze artykuł na temat serii tajemniczych samobójstw wśród młodych dziewcząt, którym zakazano noszenia muzułmańskich chust. Prowadząc swe dziennikarskie śledztwo Ka poznaje miejscowe władze, rozmawia ze studentami, kandydatem na burmistrza w nadchodzących wyborach, sufickim szejkiem, pierwszym islamskim pisarzem science fiction i terrorystą. Nawiedzająca nagle okolicę potężna zamieć śnieżna na klilka dni odcina miasteczko od reszty świata. Kars staje się widownią bardzo współczesnego i tragicznego w skutkach konfliktu politycznego, w który zaangażowane są miejscowe świeckie władze, wyznawcy islamu i Kurdowie.


Dom ciszy

Dzieje jednej rodziny na tle burzliwej dwudziestowiecznej historii Turcji. Latem na początku lat osiemdziesiątych troje wnuków odwiedza dziewięćdziesięcioletnią babkę Fatmę, która mieszka w starym rozsypującym się domu na prowincji. Dom, pełny dziwnej ciszy, kryje wiele rodzinnych sekretów, mających swój początek kilkadziesiąt lat wcześniej, kiedy Fatma przybyła do małego miasteczka ze Stambułu ze swoim mężem. Zafascynowany zachodnią kulturą lekarz-ateista marzył, że pisana przez niego i ostatecznie nigdy nieukończona wielotomowa encyklopedia, summą nauki, wiedzy i doświadczeń całej ludzkości, oświeci tkwiące w mrokach niewiedzy, zabobonne umysły tureckiego ludu…

„Dom ciszy” jest drugą powieścią w dorobku 57-letniego pisarza – jej premiera miała miejsce w 1983 roku.
– Spośród wszystkich moich książek młodzi ludzie najbardziej lubią „Dom ciszy”. Może dlatego że w tej powieści zawarłem jakąś prawdę o sobie i mojej młodości – mówi Orhan Pamuk.


Stambuł. Wspomnienia i miasto

Stolica Turcji w oczach i z serca Orhana Pamuka… Przesycony melancholią przewodnik po jednym z najpiękniejszych miast na świecie, a zarazem wspaniała autobiograficzna opowieść o pisarzu i jego rodzinie. Autor opowiada o czarno-białym Stambule, który uczynił go pisarzem, jego zabytkach, osobliwościach i mieszkańcach, ich życiu codziennym oraz sekretach...
„Zrozumiałem, że autobiografie nie służą utrwaleniu przeszłości, lecz pomagają nam ją zapomnieć” – przyznaje się noblista. Dalej zaś pisze:
„To, co teraz czytacie, jest moją własną historią. To opowieść o cyprysach i ciemnych dolinach, o opuszczonych i zaniedbanych nadmorskich domach, starych, przeżartych rdzą statkach i Bóg jeden wie jakich towarach, o poezji bosforskich łodzi i dworów, zrozumiałej wyłącznie dla ludzi, których życie upłynęło na tym brzegu, o odkrywaniu smaku życia pośród ruin cywilizacji - jakże potężnej, prężnej i wyjątkowej; o radości, zabawie i zwyczajnej chęci zrozumienia tego świata, odczuwanej przez dziecko, które nic sobie nie robi z historii i dawnej potęgi. To opowieść o niepewności i bólu pięćdziesięcioletniego pisarza, o jego przyjemnościach i doświadczeniach, które nazywa życiem”.