Alternatywny Podręcznik (?) Uwodzenia

[Jean Baudrillard, O uwodzeniu, przeł. J. Margański, Sic!, Warszawa 2005]


Książka Jeana Baudrillarda O uwodzeniu zwiedzie lub uwiedzie raczej mężczyzn, gdyż proponuje rewolucyjne czytanie płci (pozornej kobiecości i jedynej, niepodważalnej w swej istocie ludzkiej męskości). Francuz podważa bowiem podejście feministyczne do sposobu mówienia o graniu zmysłami i ciałem... Jak twierdzi, na otoczenie działa przede wszystkim świadomość władzy (własnej osoby, jej wpływu na…) lub przewagi nad innymi, siła stwarzania pozorów pożądanej iluzji czy rzeczywistości markowanej podług chęci podmiotu, a nie żądzy obiektu-odbiorcy.

„[…] uwodzenie spełnia się jako mit, w upojeniu pozorami, zanim spełnią się one w rzeczywistości” (s. 114).

„Strategia uwodzenia polega na złudzeniu. Czyha na każdą istotę, która weźmie ją za rzeczywistość. I to stanowi źródło niewyobrażalnej siły. Bo o ile produkcja może jedynie wytwarzać rzeczy i realne znaki, a tym samym uzyskiwać pewną władzę, o tyle wytwarzając złudzenia, uzyskuje się wszechwładzę, w tym zdolność przywracania produkcji i rzeczywistości ich zasadniczemu złudzeniu.
Czyha nawet na nieświadomość i pożądanie, przeobrażając je w zwierciadło nieświadomości i pożądania” (s. 170).

Kuszące symulacje cielesności i ich oznaki w symulakrach („kopie [postaci] bez oryginału, znaki [ludzkiej namiętności] bez odniesienia”?!) mogą – nie tylko teoretycznie – namieszać w głowach odbiorców. Dlaczego? Tym razem Baudrillard nie twierdzi kategorycznie, że nie ma niczego prawdziwego w dostrzeganych znakach i obrazach z bliskiej i interesującej „rzeczywistości” współ/grania płci.

„[…] uwodzić to tyle, co prowadzić grę na figury i znaki – wpadające we własne sidła. uwiedzenie nigdy nie jest wynikiem fizycznego pociągu, zbieżności uczuć czy ekonomii pożądania. Następuje tylko wtedy, gdy wkracza złuda i miesza wyobrażenia, gdy nagły błysk niczym sen zespala to, co niepowiązane albo nieoczekiwanie rozdziela to, co niepodzielne. […] To gra, która nie ma końca, w którą samorzutnie włączają się znaki, jakby kierowane stałym zmysłem ironii” (s. 100).

Autor zdradza jednak p/referencję do (własnej) męskości. Ją uznaje za kategorię naczelną, badając chociażby mechanizm oddziaływania na widza przez twórców pornografii, źródła (indywidualne pobudki) czy sposoby reagowania (odczucia jednostkowe i zbiorowe) na takie widoki przez oglądających materiały erotyczne…

Jak to u Baudrillarda, wszystkiemu winne są pozory i uknute w zamyśle autora, a potem potwierdzone w umyśle/zmysłach odbiorcy wyobrażenia rzeczywistości. Kto się nie godzi na taka wizję, niech polemizuje.

„Uwodzenie posiada immanentną zdolność pozbawiania rzeczy ich prawdy i włączania jej w grę, w grę czystych pozorów i obracania wniwecz wszelkich systemów władzy i sensu: przenicowywania pozorów, igrania ciałem jako pozorem, a nie otchłannym pożądaniem – pozory wszak można przenicować – i w tej właśnie płaszczyźnie okazuje się, że systemy są kruche i wrażliwe, i że sens poddaje się tylko zauroczeniu” (s. 12).

Czytelnicy Symulakrów i symulacji będą zaskoczeni, jak daleko mogą się posunąć zmysł badawczy, sposób widzenia i pomysłowość autora...




Mnie już u-wiodła na pokuszenie, by napisać glosę-recenzję dla Czytelni Onetu.