Książka na przyszłość

Łukasz Gołębiewski, Śmierć książki. No Future Book, Biblioteka Analiz, Warszawa 2008


Biblioteki bez książek, miasta bez księgarń, renesans piktogramów... Opowieść, jaką snuje Łukasz Gołębiewski, jest tyle fascynująca, ile przerażająca. I co szczególnie frapujące... jak najbardziej realna.
Śmierć książki. No Future Book to przewrotnie zatytułowany esej o obecnym stanie kultury druku, zapoczątkowanej w 1455 roku przez wynalazek Gutenberga, oraz analiza mechanizmów i tendencji społecznych wpływających na kulturę XXI wieku.

Śmierć książki to tytuł, mam tego pełną świadomość, prowokacyjny. Sam bowiem nie wierzę, że książka – jako utrwalona myśl ludzka – może zginąć.
Zmienić się może jednak jej nośnik, co – według mnie – pociągnie za sobą ogromne reperkusje kulturowe, edukacyjne i ekonomiczne. Wraz ze śmiercią książki w jej dotychczasowej, drukowanej postaci, głębokim przeobrażeniom ulegnie rynek wydawniczy i księgarski, zmieni się rola bibliotek, zmianie ulegną preferencje i kompetencje czytelnicze, zmieni się nasz sposób obcowania z kulturą, a w szczególności z tekstem, w tym także tekstem literackim. Podtytuł No Future Book świadomie jest niegramatyczny i świadomie odwołuje się do języka angielskiego, który jest dominującym językiem przekazu hipertekstowego. Powinniśmy raczej użyć zwrotu „No Future for the Book” lub „Books with No Future”. Język nowoczesnego przekazu, o którym także będzie tu mowa, rządzi się jednak swoimi prawami i własną gramatyką, unika poprawności, w imię symboliki liter i wyrazów. Nawiązujące do stylistyki kultury punk hasło „No Future” samo w sobie stanowi symboliczny przekaz. Świadczy o dekadencji, a nie o rzeczywistym końcu. Przewrotnego sloganu „No Future” (bez przyszłości) użyłem jako podtytułu eseju, który w całości poświęcony jest właśnie przyszłości. Przyszłości książki (Book) i wszystkich elementów powiązanych z kulturą druku. Przyszłości, która wyrasta z dotychczasowych form ekspresji. Gdybyśmy zrezygnowali z partykuły „no”, podtytuł tej pracy równie dobrze mógłby brzmieć Future of the Book. Tym samym jednak pozbawilibyśmy ten tytuł jego symbolicznej siły wyrazu, a użycie angielskich słów nie miałoby żadnego uzasadnienia.

Łukasz Gołębiewski zastanawia się nad przyszłością książki w kontekście wszechobecnej digitalizacji treści oraz nieograniczonych możliwości Internetu. Pisze o śmierci książki, zmierzchu księgarń, zmianach w języku i konstrukcji literatury jako naturalnych konsekwencjach zachowań ludzkich oraz rozwoju technologicznego. Stawia zdecydowane i kontrowersyjne tezy. Czy literatura drukowana zamiera wobec dominacji hipertekstu i cyberprzestrzeni? Autor porusza takie zagadnienia jak open source, e-book, e-ink, print-on-demand czy choćby blog.

Książka, choć uwiarygodniona danymi statystycznymi, napisana jest przystępnym językiem, bez przypisów i nadmiaru cytatów, także bez zbędnej terminologii fachowej. Rejestruje nowe zjawiska kulturowe, które na równi fascynują, co przerażają.
Tom został podzielony na 13 części: Człowiek cyfr, Nowy odbiorca, Cyberjęzyk, Hiperliteratura, Cyberprzestrzeń, E-książka, E-biblioteki, Druk na żądanie, E-księgarnie, E-dukacja, Copyright poza kontrolą, Dostawcy treści, GEN-ISBN

– Obecnie na świecie drukuje się ponad cztery miliardy egzemplarzy książek rocznie, z czego około 130 milionów w Polsce. Wartość światowego obrotu książkami to, nie bagatela, około 60 miliardów euro rocznie (ponad 1/3 PKB Polski i – dla przykładu – pięć razy więcej niż PKB Litwy).
Czy można sobie dzisiaj wyobrazić świat bez książek? Moja, osadzona w dotychczasowej kulturze, wyobraźnia nie sięga aż tak daleko. Świat bez druku i bez papieru?
Zanim jednak tradycyjna książka stanie się antykiem, z ulic naszych miast znikną księgarnie, a następnie biblioteki, zaś podręczniki zostaną zastąpione tablicami multimedialnymi. Pierwsze zmiany dotkną bowiem sposobów dystrybucji treści, kolejne systemu edukacji. E-learning pociągnie za sobą zmianę przyzwyczajeń związanych z przyswajaniem treści. W ślad za tym pójdzie szeroki dostęp do zasobów treściowych, prawa autorskie zostaną w znacznym stopniu uwolnione, a to będzie oznaczało zmierzch przemysłu poligraficznego i wydawniczego w jego dzisiejszym rozumieniu.
Producenci papieru i urządzeń drukujących zapewne wciąż będą trzymali się mocno, ale w miejsce księgarzy pojawią się dostawcy cyfrowych treści, oferujący w systemie bezpośredniej sprzedaży szereg usług związanych z rozrywką i edukacją. Przyszłość należeć będzie do dostawców (logistyka, bazy adresowe) i „strażników praw”, czyli następców dzisiejszych wydawców.


Tekst dostępny w odcinkach w serwisie www.nofuturebook.pl.


O autorze

Łukasz Gołębiewski (1971) – dziennikarz przez wiele lat związany z „Rzeczpospolitą”, analityk rynku książki, autor publikowanej od 1998 roku corocznej monografii Rynek książki w Polsce, a także innych książek, m.in. Zapanuj budżet (2000), Świat po Gutenbergu (2000) i kilku tysięcy artykułów poświęconych książkom. Za działalność publicystyczną wielokrotnie nagradzany. Jego publikacje tłumaczone były na języki angielski, niemiecki i armeński. Prezes firmy Biblioteka Analiz Sp. z o.o., członek SKP i Sądu Koleżeńskiego PIK. Wydał też m.in. dwie powieści – Xenna moja miłość (2007) oraz Melanże z Żyletką (2008), a także książkę podróżniczą (wspólnie z Sonią Dragą) Meksyk – kraj kontrastów (2007).


O wydawcy

Biblioteka Analiz jest firmą wydawniczą specjalizującą się w badaniach rynku wydawniczo-księgarskiego oraz wydawcą książek fachowych poświęconych analizom rynku książki. Sztandarową publikacją serii jest rocznik „Rynek Książki w Polsce”, opisujący aktualny stan branży wydawniczej w naszym kraju. Autorem i pomysłodawcą cyklu jest Łukasz Gołębiewski.
W ofercie firmy znajdują się branżowe czasopisma. Biblioteka Analiz jest także właścicielem portalu www.rynek-ksiazki.pl – serwisu informacyjnego o najważniejszych podmiotach branży wydawniczej. W ramach firmy działają Centrum Badań nad Rynkiem Książki oraz Biuro Promocji. Firma świadczy również usługi doradztwa inwestycyjnego, dysponuje najobszerniejszą bazą informacji o polskim rynku wydawniczo-księgarskim. Działalność Biblioteki Analiz poszerzona została o szkolenia dla uczestników branży wydawniczej oraz o studia podyplomowe „Edytorstwo i rynek książki”.


OPINIE

No Future Book Łukasza Gołębiewskiego jest pierwszą w Polsce próbą kompleksowego uporządkowania i wyjaśnienia problemów związanych z digitalizacją książki. Próba prowokacyjna i trudna dla wydawców, bo nie dająca łatwych odpowiedzi i receptur na poradzenie sobie w sytuacji tak totalnej i radykalnej zmiany realiów.
Z realiami wydawcy będą sobie musieli jakoś poradzić, ale niewątpliwie czekają ich ciężkie lata. Gołębiewskiego interesuje jednak nie tylko wąsko pojęty przemysł wydawniczy, ale także los kultury jako takiej. Celnie rysuje przebieg frontów w nieuniknionej wojnie pomiędzy różnymi koncepcjami i instytucjami usiłującymi wpłynąć na kształt społeczeństwa informacyjnego. Głośno zastanawia się nad sposobami zagwarantowania stabilności finansowania kultury w nowych warunkach.

[Jarosław Lipszyc, prezes Fundacji Nowoczesna Polska]


Jakaż przewrotność kryje się w tej książce! Zresztą – ona wcale się nie kryje, na pierwszy rzut oka widać ją lepiej niż cokolwiek innego. Oto bowiem do ręki bierzemy esej wieszczący kres dystrybucji treści w dzisiejszej postaci i analizujący przyczyny tego zjawiska. Jak dowiadujemy się z kolejnych rozdziałów, dni tradycyjnych księgarń i bibliotek też są policzone, zmieni się także rola wydawcy w dzisiejszym rozumieniu tego słowa. A wszystko to podpisane przez autora, którego całkiem niedawno ktoś nazwał „cudownym dzieckiem branży książkowej”, które to dziecko – nie wahajmy się użyć tego słowa – branży tej wiele zawdzięcza (myślę zresztą, że z wzajemnością).
Na dużą odwagę zdobył się zatem Łukasz Gołębiewski, chcąc nam uświadomić, co czeka przemysł wydawniczy w perspektywie najbliższych kilku, może kilkunastu lat. Dalszy niepohamowany rozwój nowych technologii i metod komunikowania się, Internet jako medium wymarzone dla nieskrępowanej wymiany myśli, rewolucja w zakresie nauczania na wszystkich poziomach i różnych kierunkach (e-dukacja) oraz konieczność dostosowania do tych zmian wielu przepisów, definiować będą ewolucję, jaka czeka poczciwą książkę.
Autor wydaje się zresztą – i całe szczęście – powstrzymywać od ferowania najdalej idących przepowiedni. Pisze on m.in.: „Dla wielu czytelników – księgarzy, bibliotekarzy, drukarzy – to opowieść o końcu, o braku przyszłości. »No Future Book« to hasło niosące ze sobą pewien ładunek beznadziei i rezygnacji. Ale jeżeli pokolenie czytających przetrwa, to i dotychczasowi krzewiciele kultury znajdą swoje miejsce w nowym świecie (…). Tak długo, jak GEN-ISBN [termin ukuty przez Gołębiewskiego – przyp. K.F.] przekazywać będziemy z pokolenia na pokolenie, tak długo potrzebni będą ludzie, dla których książka i literatura mają wartość większą niż tylko kod binarny”.
Póki co, ów kod binarny bezsprzecznie stoi za wszelkimi zmianami, którymi podlega życie nie tylko czytelnika, wydawcy czy księgarza, ale człowieka w ogóle. Mam tu na myśli pozaoficjalną dystrybucję e-książek, rozwój całej blogosfery, książki czytane na ekranikach telefonów komórkowych, czy wreszcie język pisany i mówiony, jakim się porozumiewamy (swoją drogą, emotikonki to nic innego jak znane od tysiącleci piktogramy). Obserwując te przeobrażenia i w rozsądnym zakresie dostosowując do nich swoje życie, róbmy jednak to, do czego zachęca nas w swej książce Łukasz Gołębiewski – przekazujmy GEN-ISBN dalej!

[Kuba Frołow, redaktor naczelny „Biblioteki Analiz”]


Niewątpliwie jest to dzieło tendencyjnie, pisane – mam wrażeniem jednym tchem. Bynajmniej nie jest to zarzutem. Książka czyta się sama, całkiem jak dziennikarski artykuł. A że autor posługuje się skrajnościami, używa mocnych słów (zagłada, koniec, zmierzch itp.) i nie stroni od odważnych podsumowań oraz ocen – to jasne. Tylko w ten sposób najlepiej (najłatwiej?) ukazać można wyraźny obraz współczesnego środowiska internetu. I obecnego w nim prosumenta, hipertekstowych treści, niepewnej sytuacji dotychczasowych nadawców, dystrybutorów i pośredników w przepływie komunikatów kulturalnych, literackich i naukowych w sieci.
Już sam tytuł Śmierć książki sugeruje „ostrą” i konkretną zawartość dzieła, a niegramatyczny z angielskiego języka podtytuł no future book przywołuje z (przynajmniej mojej) pamięci to co buntownicze, na przekór, niebezpieczne i nieznane. Co jest więc w środku?
Oto zobaczymy (autor w swym eseju zazwyczaj posługuje się czasem przyszłym) nowego odbiorcę – człowieka cyfr (natychmiastowego, potrzebującego ciągłej wymiany dóbr, uczuć i treści, anonimowego), psychicznego ekshibicjonistę, skłonnego do kłamstwa i konfabulacji, posługującego się specyficznym językiem – cyberjęzykiem ( :p BTW, :x, fenkju itp. itd. z ortograficznymi bledami i bez polskih znakuf). Człowiek cyfr coraz częściej obcuje z cyberprzestrzenią (czymże ona jest? ucieczką od osamotnienia? rzeczywistością wirtualną? scenerią Matrixa czy realną wizją świata zamieszkanego przez fantomy i roboty?) i kontakty te wyraźnie się intensyfikują. Nowy odbiorca spośród dostępnych mu przekazów treściowych wybiera hiperliteraturę, której nie czyta, a którą gra i żegluje za pomocą słów i „kotwic”, bezcelowo i płynne wędruje, „majsterkuje”, a także obcuje z niespójnością i wielogłosowością, co wyraźnie mu się podoba. [...]
E-książka? Wg autora plik tekstowo-graficzny odczytywany za pomocą specjalnego czytnika stanowi poważne zagrożenie dla znanej nam (i jakże lubianej) formy książkowego kodeksu. Czy sukcesywnie obniżające się ceny odpowiednich urządzeń i znaczna konkurencja na tym rynku, coraz lepsze parametry technologiczne (e-papier, czytniki), coraz większa liczba tekstów w wersji cyfrowej, możliwość pełnotekstowego wyszukiwania oraz zmiana modelu zapoznawania się z tekstem nowego odbiorcy (od czytania do fragmentarycznego przeglądania i oglądania), czy te cechy charakteryzujące e-książkę pokonają jej tradycyjną postać? No właśnie czy pokonają? [...]
Z niektórymi kwestiami poruszonymi przez Łukasza Gołębiewskiego się nie zgadzam (szczególnie oczywista z tą, iż nastąpi zmierzch bibliotek). Uważam również, iż kilka ważnych kwestii nie zostało tu poruszonych i dokładniej opisanych (m. in. open accces, invisible web, płatne i niezwykle kosztowne naukowe zasoby sieci). Bardzo dobrze jednak, iż esej Gołębiewskiego trafił na półki księgarni (tych tradycyjnych i internetowych) i że wkrótce znajdzie się w zbiorach bibliotecznych i w rękach czytelników.
Potrzeba było takiego głosu: odważnego, głośnego, trochę nawet mam wrażenie anarchistycznego. I prezentowanego nie na forum dyskusyjnym czy blogu – tylko właśnie, o ironio, na kartach tradycyjnej książki, która trafić może do również do tych, którzy wciąż boją się komputerowej myszy.

[Bożena Jaskowska, zastępca dyrektora Biblioteki Uniwersytetu Rzeszowskiego]