Upadki i wzloty

Juliusz Strachota, Oprócz marzeń warto mieć papierosy, Świat Książki, Warszawa 2006 (Nowa Proza Polska)


1.

Juliusz Strachota (rocznik 79) nie należy do zawodowców w literaturze. Wprawdzie pisuje opowiadania, ale na co dzień pracuje w firmie informatycznej. Świat Książki wprowadził go do historii „nowej prozy polskiej”, wydając zbiór Oprócz marzeń warto mieć papierosy. Cienki tom opowiadań Strachoty gromadzi teksty, które można uznać za przejaw literackiego minimalizmu.


2.

Młody prozaik kreśli skromne fabuły, przypowieści o mieszkańcach Saskiej Kępy w różnym wieku, często nadwrażliwych lub pozbawionych dojrzałości emocjonalnej, bez możliwości ogarnięcia własnego życia czy wyrwania się z dojmujących światków. Jego praktykę narracyjną cechuje zmienność scen i sytuacji z codzienności, prosta symbolika i wizyjność (motyw wzlotów i upadków, wytrwanie i śmierć), obrazowanie o walorach bardziej emocjonalnych niż tekstualnych. Budowaniu napięcia opowiadań towarzyszy oszczędność słowa, pojedynczość zdań, poleganie na sugestii w dialogach i pierwszoosobowych, zindywidualizowanych wypowiedziach narratora. Autor operuje przede wszystkim językiem potocznym, dopuszcza wulgaryzmy, pokazując obszary zapyziałej polskości: w mentalności i działaniach swoich małych bohaterów.

3.

Opowiadania z tomu Oprócz marzeń warto mieć papierosy prezentują problemy z nawiązaniem i utrzymywaniem relacji międzyludzkich, więzi rodzinnych, upadek herosów (mit ojca i syna), silnych osobowości. Na ich miejsce wstępuje zastraszona zbiorowość, dla której niepokojące zjawiska społeczne stają się „normalką”. Oswojenie z warunkami narzucanymi z zewnątrz dokonuje się poprzez powszedniość, przyjęcie narzucanej gry o życie...

[...]

Strachota uwielbia prześmiewcze, prozaiczne koncepty, pozorne niedorzeczności i paradoksy myślenia, co widać chociażby w opowiadaniu Suchy kaszel, czyli ani słowa o narkotykach, opisującym doświadczenia z syropem Tussipect. Prozaik nie chce leczyć Polaków z chorób narodowych, ale w lapidarnych, iskrzących czarnym humorem opowiadaniach udowadnia, jak daleko sięga wypalenie jednostki, dewaloryzacja czasu i przestrzeni zwanych teraźniejszością.