Debiutant w Teatrze 38

Akademicki Saloon Literacki


4 listopada 2008 (wtorek) o godz. 19.00
w krakowskim klubie Pod Jaszczurami
odbędzie się promocja debiutanckiej książki

Wojciecha S. Wocława

Pamiętnik [...] wsi

W spotkaniu z autorem wezmą udział
dr Piotr Sobolczyk i Bartek Borowicz (moderator).



OD AUTORA

„Pamiętnik […] wsi” to książka o wielu obliczach. Można ją traktować jako zbiór krótkich opowiadań i czytać w dowolnej kolejności. Zgoda na zaproponowany przeze mnie „spis treści” pozwala jednak, jak się wydaje, na coś więcej. Tą drogą poznajemy losy postaci głównego bohatera i narratora zarazem – odmieńca, który żyje w świecie, w którym być może wcale żyć by nie chciał. Ta postać boryka się z problemem, który – generalizując – można by opisać w ten sposób: „Nikt nikogo nie pyta o to, czy chce być. Ale jest. A zatem…”. W miejsce wielokropka narrator/bohater główny, który na początku tekstu podejmuje się kilku „ucieczek”, próbuje wstawić jakąś odpowiedź.
„Pamiętnik” to jednak przede wszystkim opowieść o wsi. O ludziach, którym oddaje się tu głos, którym pozwala się działać i – co najważniejsze – być sobą. To również książka o Śląsku i, fragmentami, po śląsku. Co ciekawe, „Pamiętnik” prezentuje być może najmniej zideologizowany obraz tego regionu. Kiedy go pisałem, w ogóle nie pomyślałem o tym, że będzie czytany w perspektywie Śląska i śląskości. Uświadomili mi to dopiero czytelnicy, szczególnie ci, którzy chcieli pisać do lokalnych gazet o jej obrazoburczości…
(Wojciech S. Wocław)


O KSIĄŻCE

„Pamiętnik […] wsi” to już skomponowana książka, składająca się z poszczególnych kawałków. Wszystkie je łączy jednak rama – miejsca i narratora. W tej kolejności, bo narrator został tutaj nieco zamaskowany, oczywiście celowo. Chce on raczej oddać głos bohaterom, mieszkańcom wsi. To nie jest proza stawiająca wyraźnie na akcję, ciekawą anegdotę, ma ona raczej statyczny klimat. Celowo, tak chyba wygląda życie w małej miejscowości. Poszczególne opowieści mają raczej naszkicować portret pojedynczej postaci (Babilona, Horsta), albo portret zbiorowy, kiedy to ważne staje się opisanie jakiegoś wspólnotowego rytuału (np. opowiadanie Różaniec, czy – może najlepsze w tomie – Goście z Reichu), a więc chodzi o swoistą galerię. To, że rezygnacja z „akcji” jest celowa, pokazuje opowiadanie Wycieczka, gdzie jedyny raz zmienia się miejsce, ale nic nie zmienia się w zachowaniu bohaterów (tymczasem topos literacki powiada: podróż przynosi zmianę, nowe doświadczenia).

Narrator jest postacią o tyle ciekawą, że uczestniczy (we wspomnieniach) w opisywanych zdarzeniach i choć odczuwa swoją inność od bohaterów, przede wszystkim (choć nie tylko) dzięki swojemu wykształceniu, co przejawia się niekiedy we wtrętach i sposobie mówienia, to nigdy nie próbuje się wywyższać. Jego spojrzenie na ten świat, świat, z którego wyszedł, jest życzliwie akceptujące, choć ironiczne. Ale i autoironiczne, co najważniejsze.

W książce umiejętnie podana została gwara śląska, czy może jakiś jej ekstrakt, aby czytelnik „spoza” nie zgubił się całkiem (i ja, nie-Ślązak, nie miałem żadnego problemu z warstwą językową). Ale to, co według mnie najważniejsze tutaj, to wizja Śląska. Zupełnie inna od eksploatowanego przez kino i także literaturę wizerunku smutnych, brudnych miasteczek, gdzie wszyscy są biedni, bezrobotni i wywieszają na balkonach ceglastych familoków białe pranie, bo to ich jedyna perspektywa. Tu Śląsk jest wesoły, trochę przaśny, co nie znaczy, że Wocław całkowicie omija „zagadnienia społeczne”: taką kwestią społeczną, która nienachalnie została wprowadzona, jest kwestia niemiecko-polskości, emigracji Ślązaków „do Reichu”. Powiedziałbym raczej, że humor tej książki i ciepło-akceptujące spojrzenie kojarzą się z literaturą i kinem czeskim. Na przykład z Hrabalowskim spojrzeniem na małe miasteczka. Z drugiej strony nie ma tu też przesady w arkadyjskości, idealizacji tego miejsca – wystarczy porównać opowiadanie Wizyta. Tu ciekawa obserwacja zachowania Ślązaków: gdy do „ich” gospody, kluczowego miejsca w książce, trafia para mężczyzn podejrzewanych o homoseksualizm, zostają kilkakrotnie zaetykietowani jako „Polacy”, ich zwyczaje jako „polskie”. Otóż to jest ten sam mechanizm w skali mikro, jaki można zaoberwować w kulturze ogólnopolskiej: to, co „inne”, aby stało się bardziej „obce”, nazywa się „niepolskim”, np. „zachodnim” (resp. pojawia się teza, że „homoseksualizm to wynalazek zachodni”). Tak czy owak autor nie sili się na łatwe wyjaśnienie irracjonalności takich lęków.

Przez to „czeskie” (umownie) spojrzenie jest to w młodej literaturze propozycja dość osobna. Osobna na tle młodej prozy zaangażowanej, a także na tle dotychczasowego tzw. nurtu wiejskiego w polskiej literaturze, niemal zupełnie przez najmłodsze pokolenia omijanego. Dlatego polecam ją uwadze.

(Piotr Sobolczyk)


O AUTORZE

Wojciech S. Wocław (1986) – student polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Pochodzi z Potępy w województwie śląskim. Jest absolwentem Liceum Ogólnokształcącego im. S. Staszica w Tarnowskich Górach. Publikował wiersze na stronach internetowych „Dekady Literackiej”, prozę w magazynie „red.” oraz recenzje w „Pograniczach”, „Frazie” i „Tyglu Kultury”. Współpracował z tarnogórskim tygodnikiem „Gwarek”. Od września pracuje jako dziennikarz informacyjny w Radiu Vox i w Radiu Eska.