Ojciec odchodził inaczej. Pierwsze czytanie miniopowieści.
|
[Piotr Czerski, Ojciec odchodzi, Kraków 2006]
Haartowcy wiedzą, jak doprowadzić opinię publiczną do wrzenia. Tekst Piotra Czerskiego pt. Ojciec odchodzi – tak odmienny od dominującego dyskursu medialnego – może przysporzyć krakowskiemu środowisku następnych przeciwników (nie tylko wśród wyznawców Torunia), a nawet wywołać kolejną burzę z powodu braku poprawności w ich polityce (wydawniczej).
Muj Pan Wydafca
Już ogłoszenie oficjalnej premiery własnej wersji książki papieskiej na 2 kwietnia o godzinie 21.37 sugeruje, że mamy do czynienia z prowokacją pozaliteracką (bo tej książce przecież daleko do literatury pięknej). Na czym ona polega? Autor minipowieści prze/kreśla istnienie pokolenia JP2 – koncepcję, która wodziła opinię publiczną przez dużą część 2005 roku. Generacja nazwana przez Czerskiego „Dżej Pi Tu” działa inaczej niż obwieszczano w Internecie, prasie chrześcijańskiej („Tygodnik Powszechny Junior”, „Znak. Rok 1984”), księgach kondolencyjnych, podczas marszów milczenia i innych demonstracjach jedności po śmierci Ojca Świętego. Książka Ojciec odchodzi pokazuje życie, toczące się obok wydarzeń i pokazów okołopapieskich. Bo – według autora – ono toczyło się „normalnie”, jak wcześniej i później, bez ideologii, jaką usiłowały stworzyć media, publicyści, socjolodzy… W nocie redakcyjnej znajdziemy informację występną, tj. streszczenie fabuły, warstwy publicystyczno-faktograficznej:
„1 kwietnia 2005 (w wigilię śmierci papieża) główny bohater – ateista – przyjeżdża na stypendium do ukochanego miasta największego z Polaków i niczym Odyseusz wędruje po krakowskich mieszkaniach i przepełnionych knajpach, konsumując alkohole i prowadząc z przedstawicielami miejscowej młodej inteligencji oraz obcokrajowcami rozmowy o Papieżu, rzeczach ostatecznych i tych zupełnie błahych. Jest przy tym nieodmiennie zaskoczony masowymi eventami i krytycznie portretuje medialny wizerunek społeczeństwa, któremu na ekranach, monitorach, w słuchawkach na żywo umiera Ojciec”.
Pomijając kwestię zaangażowania Ha!artu i potrzebę przymrużenia oka na reklamy czy oświadczenia wydawców na ostatnich stronach okładek, warto ten tekst zanalizować przed i po lekturze książki. Dlaczego? Bo pokazuje, że mamy do czynienia z inną, kontrowersyjną, a dla świętych krów pewnie obrazoburczą wizją życia Polaków w czasie zatracania „Ojca Narodu”. Ja zajmę się wnętrzem minipowieści Piotra Czerskiego…
Przejdźmy do spraw nie/literackich
Co stworzył młody autor? Wzbraniam się przed klasyfikacjami gatunkowymi. Mieszają się w książce różne konwencje, style mówienia i pisania… Są fragmenty niby-literackie (opowiastki przygodnego „ja”), dziennik peregrynarza na trasie Pomorze – Kraków, zapiski ze spotkań nie/towarzyskich, publicystyka w wersji ożywionej (choć z retransmisji) i z odczuwalnym dystansem czasowym wobec …, analiza z ciągotkami socjologizującymi (wyjęta z ust rozmówców). Kwestia, którą można było przemilczeć w odosobnieniu zwanym wnętrzem człowieka, została tutaj po-ruszona z całym śmierdzącym mięsem – Polakami (czytaj: bohaterem i wyrzutkiem zbiorowym).
W książce Czerskiego można znaleźć wątki fabularne, ale one i tak prowadzą bohatera-narratora do tematu nadrzędnego: dyskusji (z marginesu) o innych – możliwych – punktach widzenia i miejscach siedzenia w przegadanym nie na „te” tematy świecie. Relacja z podróży między świato(p)oglądami zamieniła się w polifoniczny głos słuchacza zbiorowości. Przeważa osobiste i osobliwe potraktowanie czasu śmierci papieża. Dni, o których pamiętają pewnie wszyscy żyjący (niekoniecznie katolicy), w Ojcu zostały uwiecznione na papierze poprzez przypomnienie własnego (tj. narratora i autora?) i cudzego o nich mniemania. Mamy tu do czynienia z kroniką wydarzeń, o jakich donoszono z okazji śmierci Jana Pawła II, okraszoną (niemal) autentycznymi obrazami i cytatami z ulicy, knajpy, mass mediów… Oczywiście te składniki zostają przetworzone dla nadrzędnego celu: obnażenia mechanizmu działania teatru bez aktora, jaki uczyniono przy okazji umierania i pochówku Ojca Świętego. „Odpustowość”, karmienie ludu pożywką dla łatwo!wiernych czy wybrakowanych w autentyczne przejawy życia miały stać się zaczynem do wytworzenia (na potrzeby świadomości społecznej? dyskursu publicznego?) nowej wspólnoty w Polsce. Media nazwały ją pokoleniem Jana Pawła II. Sztuczny twór okazał się chwilowo potrzebny do radzenia sobie z tragedią narodową i żałobą po niej. Czerski odcina się od niego z premedytacją i świadomością, jaka wymaga od wielu czasu, a może i lektury z innych ośrodków (opiniotwórczych) niż najdonioślejsze: „polszatan”, „tefaubucfau” itp.
Wyrzuty odstawionego od mleka matki Polski
Ojciec usiłuje zebrać i ogarnąć na-tłok myśli, opinii, rozproszonych w powietrzu (eterze?) głosów. Odzwierciedlają to długie zdania złożone w konstrukcje ani gołe, ani słowne. Czerski używa ich by określić świadomość najpierw jednostkową, a potem bliską – jak się okazuje – jego współdziałaczom i rozmówcom. Indywidualny wyraz (poniekąd siebie) próbuje zaistnieć „mimo”, ale wśród głosów, sugestii i działań zbiorowości (publika w uścisku mediów). Autorska konfrontakcja próbuje obnażyć ludową naiwność, ograniczenie zmyślowe, infantylne i prymitywne pojmowanie tradycji (vide szopka z trumną papieską)… – tak przynajmniej czytam ją ja.
Zaangażowanie
Czy ujawniony twór zdań Piotra Czerskiego zasługuje na opinię przejawu literackiego zaangażowania? Myślę, że tak; i to w dosłownej i dosadnej postaci. Ojciec odchodzi stanowi bowiem wypowiedź w sprawie ważnej (autentycznie?) dla wielu, ale ze względu na własny – odmienny od dotychczasowych publicznych antagonistów i mass (myślących prosto, ale niesamodzielnie) – punkt widzenia. Autor nie mówi jak inni, ale pamiętając o innych (także o jawnie i w s/krypcie cytowanym Różewiczu). W komponowaniu różnych głosów na własn(oręczn)ą modłę Czerski stara się zachować autonomię myślową, ale zakrawa też o… „opiniotwórczość” [word dedicated to Jarosław Klejnocki & Cezary K. from Nieszuflada.pl]. To akurat walor omawianej książki. Zamiast kolejnej wizji pokolenia JP2 (w najlepszym razie? wydaniu! – z oznaką katolickiego miłosierdzia i nadziei dla roczników osiemdziesiątych) z tygodnika lub miesięcznika, ludzie otrzymają terapię szokową, bo haartowaną!
Kwestia ostateczna
Ojcowie narodów odchodzą, ale co z pamięcią o ich nauce dla różnorako rozumianej tożsamości?! … Przemilczenie odpowie nie/jedno/znacznie.
|
| |