Dycio: wybierając poezję jako miejsce na ziemi [Recenzje - poezja]
|
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki, Dzieje rodzin polskich, Warszawa 2005
W Dziejach rodzin polskich Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki zdobył się na chęć portretowania bliskich… Nie tyle chodzi o ludzi (przodkowie, krewni), ile o emocje, ekspresje ducha i ciała rodzące się w chwilach odejścia czy utraty: tak członków rodziny jak… siebie od siebie. Opowiadający o niby-rodzinnych związkach psychicznych i mentalnych Dycio usiłuje budować własną świadomość wobec problemu własnego? członków rodziny? nieistnienia wśród żywych. Dotyka też materii uwieczniania bądź uśmiercania pamięci… |
|
Impuls do zaraźliwej krytyki (Klejnockiego) [Krytyka - artykuły i szkice]
|
Jarosław Klejnocki, Literatura w czasach zarazy. Szkice i polemiki, Warszawa 2006
Muszę przyznać, że po otwarciu książki Jarosława Klejnockiego wpadłem w pasję... czytania. Połączoną jednak z żądzą polemiki! Wyrazów niewiedzy lub jej nadmiaru od polonisty z Uniwersytetu Warszawskiego nieraz miałem dosyć w trakcie dziewiczej lektury jego szkiców. Co zatem pocznie czytelnik obdarzony przez Prószyńskiego i Spółkę prawie 300-stronicowym zbiorem artykułów, recenzji i analiz na „stałym, klejnockim poziomie”? Odpowiadam, proszę:
– Myśl i czytaj więcej/inaczej niż autor, a potem dyskutuj o stawianych przez krytyka tezach. |
|
S/Zeropozytywni [Recenzje - proza]
|
Maciek Miller, Pozytywni, Kraków 2005
Sięgnąłem po Pozytywnych skuszony nagabywaniem i wybuchami euforii życzliwych mu odbiorców. Literatura popularna jest i winna: koić „z-myśli”, relaksować udręczone codzienną szarzyzną ciało, dawać miłą rozrywkę na złe czasy… Ale czy może przerażać bądź odrażać jakością wykonanej przez pisarza roboty? Śmiem twierdzić, że nie! Przecież nie mogę patrzeć pozytywnie na książkę wybrakowaną: napisaną infantylnie, często niechlujną bądź prymitywną (stylistyka!) polszczyzną, nieprzemyślaną jako całość powieściowa (zamiast warstw sensotwórczych widać zlepek różnych rodzajowo historii, obrazów, głosów, myśli…)!
Nie powinienem winić autora, który jest tylko i aż lekarzem (co widać w omawianej twórczości do… bólu)? Przecież dobrowolnie sięgnął po pióro… – jak ja teraz. Dlatego rozmówię się z nim, uprawiając krytykę negatywną. |
|
Ozłocone Lubiewo [Recenzje - proza]
|
Michał Witkowski, Lubiewo, zdjęcia i projekt artystyczny Karol Radziszewski, wyd. IV popr. i uzup., Kraków 2006
Nominowany do literackich laurów 2005, kuszony paszportem do homopolitycznej sławy Michał Witkowski wraca na scenę. Korporacja Ha!art, aby przypomnieć źródło u/znania wrocławskiego prozaika. wypuściła specjalną edycję jego głośnej, bo ponoć skandalizującej, powieści (anty?)gejowskiej.
Po co komu nowe, znacząco poszerzone Lubiewo? Ekskluzywne wydanie powieści wydaje się przede wszystkim wyrazem samouwielbienia autora homogenicznych opowieści – Michaśki Literatki! |
|
„Twórczość” zdominowana przez kobiety [W CZASoPISMach]
|
„Twórczość” 2006, nr 5
Zaskoczyła mnie lektura majowego numeru pisma, które „Twórczością” się nazywa, ale wielokrotnie bezpłciowe w swej istocie i wyrazie bywało. Nieco zmodernizowana szata graficzna nie odzwierciedla w pełni zawartości miesięcznika, ale wskazuje na zmiany, jakie zaszły w periodyku na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy. „Twórczość” pod dowództwem Bohdana Zadury otwiera się coraz bardziej na młode głosy literatów i (?) krytyków. Nawet tych skłonnych do czegoś więcej niż rzetelne prezentowanie siebie lub innych… |
|
<< Poprzednie 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 Następne >>
|