Chłopak i dziewczyna (w norweski las)
|
Haruki Murakami, Norwegian Wood, przeł. Dorota Marczewska i Anna Zielińska-Elliott, Muza, Warszawa 2008
Powieść Norwegian Wood (1987) przyniosła Harukiemu Murakamiemu (1949) ogromny rozgłos i zainicjowała nazywanie go modnym pisarzem. Również u nas, chociaż polskie tłumaczenie ukazało się po raz pierwszy 19 lat od premiery oryginału. Wydawnictwo Muza wypuściło na rynek już kilka edycji, przygotowano także audiobooka, na którym tekst czyta Marek Walczak (2007).
Powstała w Grecji i we Włoszech książka należy ponoć do tych, które w Japonii przeczytał każdy. (W Kraju Wschodzącego Słońca sprzedano 3,5 miliona egzemplarzy). Sam autor mówi, że było to dla niego wyzwanie: „Nigdy nie napisałem tego typu prostej powieści i chciałem się sprawdzić”. Wiele osób myślało, że mają do czynienia z powieścią autobiograficzną, ale tak nie jest. „Gdybym napisał prawdę o moim własnym życiu, powieść nie miałaby więcej niż 15 stron”.
Akcję umieścił autor w późnych latach 60. – erze jazzu, wolnej miłości, dzieci kwiatów i protestów na uczelniach. Nostalgiczna powieść zaczyna się od słów piosenki Beatlesów o tym samym tytule i tak jak ona opowiada o spotkaniu chłopaka z dziewczyną, które na zawsze go zmieniło.
Główny bohater, Toru Watanabe, spotyka piękną Naoko. Ich wzajemna fascynacja i uczucie obciążone zostają samobójczą śmiercią wspólnego przyjaciela i depresyjną naturą dziewczyny. Wkrótce w życiu Toru pojawia się Midori, zwolenniczka niezależności i swobody seksualnej. Obie kobiety są dla niego bardzo ważne. W kręgu miłości, przyjaźni i śmierci Watanabe musi dojrzeć, stać się prawdziwym (?) mężczyzną.
O AUTORZE
Popularny japoński pisarz i tłumacz urodził się w Kioto, lecz dorastał w Kobe. Jego dziadkiem był buddyjski duchowny. Ukończył dramat klasyczny na Wydziale Literatury Uniwersytetu Waseda w Tokio w 1975 r. W latach 1974-1981, razem z żoną Yoko, prowadził klub jazzowy Peter Cat w dzielnicy Kokobunji w Tokio. W wieku 30 lat wydał swoją pierwszą powieść Hear the Wind Sing (1979). Po napisaniu powieści wysłał ją na konkurs literacki i zajął pierwsze miejsce, zdobywając Nagrodę Gunzō. Kolejnymi utworami Murakamiego były: Pinball, 1973 (1980) i Przygoda z owcą (1982). Trylogia (tzw. Trylogia Szczura) została uhonorowana Nagrodą Literacką Naoma dla Początkujących Pisarzy. Następne książki: Koniec Świata i Hard-boiled Wonderland (1985, nagroda Junichi Tanizaki), Tańcz, tańcz, tańcz (1988) i Na południe od granicy, na zachód od słońca (1992) ugruntowały jego pozycję jako pisarza, a także przyniosły mu sławę na Zachodzie, głównie w Stanach Zjednoczonych. W latach 1986-1988 mieszkał we Włoszech, gdzie napisał jedną z nielicznych powieści realistycznych w swoim dorobku, Norwegian Wood (1987). Książka odniosła oszałamiający sukces, a Murakami stał się gwiazdą mediów. Nie mogąc znieść złych stron sławy, w 1991 przeprowadził się do Stanów Zjednoczonych, gdzie pracował na Uniwersytecie Princeton, a od 1993 na Uniwersytecie Williama Howarda Tafta w Santa Ana. Po trzęsieniu ziemi w Kobe, a także ataku gazowym sekty Najwyższa Prawda w tokijskim metrze w 1995 powrócił do kraju. W tym samym roku ukazała się Kronika ptaka nakręcacza, oceniana przez krytyków jako największe osiągnięcie literackie pisarza (Nagroda Yomiuri w 1996). W 1997 napisał Underground, w 1999 Sputnik Sweetheart, w 2002 Kafkę nad morzem, a w 2004 Po zmierzchu. Jest autorem kilku zbiorów opowiadań. Ostatnio otrzymał 2006 World Fantasy Award oraz, w październiku 2006 roku w Pradze, prestiżową Nagrodę Franza Kafki. Murakami jest także tłumaczem. Przełożył z angielskiego utwory takich autorów, jak Francis Scott Fitzgerald, Raymond Carver, John Irving, Truman Capote.
[źródło: Wikipedia]
OPINIE
Przyznaję ze zdumieniem (gdyż i ja zaliczam się do wielbicieli „Gatsby'ego”), że ta książka jest jeszcze lepsza niż jej amerykański pierwowzór! Podoba mi się w niej wszystko, począwszy od tytułu zaczerpniętego z piosenki Beatlesów. Bohater powieści, 37-letni mężczyzna, wspomina dwie dziewczyny, w których był zakochany na pierwszych latach studiów – rzecz jasna w obydwu równocześnie. Obie piękne i naznaczone rodzinnymi tragediami: samobójstwem kogoś bliskiego, nieuleczalną chorobą, szaleństwem. Zakochany chłopak spróbuje pomóc jednej z nich – ale czy dokonał właściwego wyboru? Czy w ogóle miał jakiś wybór? Dawno nie czytałem równie pięknej historii o miłości i dojrzewaniu. Dialogi w tej książce są wprost genialne, a obraz Japonii zaskakująco daleki od potocznych wyobrażeń. Nie ma tu taniej egzotyki; na dobrą sprawę, gdyby nadać bohaterom książki polskie imiona i kazać im stołować się w pizzeriach, akcja mogłaby się rozgrywać dziś nad Wisłą. Jedyny charakterystyczny japoński motyw tej książki to samobójcze skłonności jej młodych bohaterów. Poza tym słuchają Beatlesów i duetu Simon & Garfunkel (akcja rozgrywa się w latach 1969–70), czytają Scotta Fitzgeralda i Tomasza Manna, nie oglądają telewizji, lecz za to uprawiają seks, co cieszy tym bardziej, że liczne w tej książce sceny łóżkowe bardzo się autorowi udały, podobnie jak sugestywne postaci kilkorga głównych bohaterów. Prawdę mówiąc, jestem tak zachwycony tą powieścią, że po prostu brak mi słów, by więcej o niej napisać, tym bardziej że z każdym kolejnym zdaniem wydaje mi się, jakbym tracił coś z jej uroku. Na tym więc kończę, w zasadzie żałując tylko jednego: że nie mogłem jej przeczytać, kiedy byłem w wieku jej bohaterów. (Aleksander Kaczorowski, Miłość w Tokio, „Polityka”)
[...] Murakami potrafi uwieść czytelnika. Zofia Chądzyńska wspominała kiedyś zakochanych, którzy porozumiewali się, wysyłając sobie kartki wydarte z Gry w klasy. Także książki Murakamiego obsłużyć by mogły niejedną miłośnie skłopotaną parę. Ta proza działa, działać może również w ten sposób, że czytelnik traktuje ją jako projekcję egzystencjalną i próbuje się w niej odnaleźć, a przynajmniej porównać. Nie nazwałbym jednak takiego podejścia lekturą naiwną. Zgoda, Murakami sięga po konwencje będące dla odbiorcy ułatwieniem (romans, kryminał, fantastyka) – nie po to jednak, by przedstawiać uproszczoną wizję świata, lecz po to, by symplifikujące rozwiązania raz na zawsze przekreślić. No i widocznie w takim bezwyjściowym, nie do wyjaśnienia świecie czytelnicy się odnajdują. „Gdzie ja teraz jestem? Nie wiedziałem. Nie miałem pojęcia. Co to za miejsce? Widziałem jedynie niezliczone postacie ludzi zmierzających nie wiadomo dokąd. Wzywałem Midori z samego środka nikąd". Tak kończy się Norwegian Wood, tragicznie powikłana historia miłosna. Przytoczona refleksja pojawia się w trakcie rozmowy prowadzonej z budki telefonicznej. Bezpośrednia obserwacja staje się sądem ogólnym, kwestionującym przy okazji domniemane szczęśliwe zakończenie. Wydaje się wprawdzie, że reakcja dziewczyny będzie oczekiwaną afirmatywną odpowiedzią, ale tak tej fabuły domknąć nie można. Po pierwsze bowiem, parę stron wcześniej bohaterowi, Tôru Watanabe, niemal wprost przepowiedziana została samobójcza śmierć. Po wtóre zaś, cała długa opowieść jest retrospekcją: po latach Watanabe słyszy orkiestrową wersję tytułowej piosenki Beatlesów. Zdarzenie to ustanawia porządek wspomnień, tyle że z nadal aktualną hierarchią personalną. Midori nie ma ani na początku, ani jeszcze długo, długo. Nie ona więc okazała się, by tak rzec, egzystencjalnym przewartościowaniem. Szczegóły pozostają poza światem przedstawionym, niemniej bohater pozostał w nikąd. Lub w końcu tam powrócił. (Adam Poprawa, „Tygodnik Powszechny”)
|
| |