Graphos – po myśli malowane

Marta Grundwald, Ajajaj...!, WBPiCAK, Poznań 2006 (Wielkopolska Biblioteka Poezji)


Pozwalam sobie przedstawić Państwu twarz nową, ale nietuzinkową w poezji. Bo w sposób niecodzienny wchodzi w wielbiony przez nas świat znaków; z nutą sceptycyzmu i niebywałą ostrożnością odnosi się do przedmiotu (własnych) zainteresowań, obiektów pożądanych (przez wielu innych) – pól wyrażania się, nadawania i odbierania znaczeń. Moja bohaterka, Marta Grundwald, w skierowanej do czytającego wypowiedzi zaznacza wprost: „Nie ufam słowom. Mam wobec nich wiele podejrzliwości”. Zabezpieczenie to przed osądem, namiastka postulowanego samokrytycyzmu i ostrożności w poczynaniu sobie (z) wierszem? A może prewencja kierowana dystansem wobec jakkolwiek „przedmiotowo” rozumianej sztuki?... Opóźnię odpowiedź na stawiane sobie, poetce i Tobie, Czytelniku, pytanie...

Żadnej sprawy, osobiście dotykanej wierszem, Grundwald prosto nie załatwia. Chętnie kwestionuje istnienie siebie jako „piszącej”. Uczyniła to również paradoksalnym zaistnieniem poprzez debiutancką książkę Ajajaj...! – „przedmiot” do samoobsługi w rękach czytelnika (brak tu spisu treści czy numeracji stron). W instrukcji odautorskiej przykazała wręcz: „Proszę wąchać, wydzierać, kalkować, lizać, odplamiać, gubić, kraść, czytać, wachlować, podsłuchiwać, podejrzewać, szturchać itd. itd. Im większa różnorodność interakcji, tym bardziej będę uradowana”.

Wspólny projekt-graphos autorki i grafika, Piotra Zdanowicza, został wydany w Wielkopolskiej Bibliotece Poezji. Wypada zaznaczyć, że funkcjonuje nie tyle jako bibliofilski rarytas, co przestrzeń treściowa nie do „zgeometryzowania”, forma ucieczki od schematyzmu w tekstualnej arcydzielności – brataniu się i zrywaniu z materią słowa.

Praktyka mówienia Grundwald opiera się na re-akcjach, przebiega od powołania dynamizującego plastyką scenariusza, przez bycie dotykaną zewnętrzem rysującym skazy na podmiotowości (feux d’artifice), do „zmiany paradygmatu”, optyki osobistej – patrzenia na siebie poprzez „bóle”.

poganie ułożyli moje ciało w znaki
[...]

boli
ból w znieczuleniu
upadam przed wami jak bierki
bijcie brawo
i dzwońcie po pogotowie

(mój dom jest teraz pełen zasadzek)


Co jednak z nakreśleniem lub dookreślaniem siebie twórczością? Wyrosła w Poznaniu autorka odrzuca technicyzację materii słownej, zbywa prostą negacją lub milczeniem istniejące już schematy tworzenia. Wątpi w gotowe zaklęcia (za tytułem jednego z utworów: brak słów jest tematem tabu) i formuły pojęciowe (sprzeciw wobec „deleuzjanizmu”). Dlatego stopniowo rozwija relacje z piętnowania, wyznawania się z napięć między ogarniającymi ją światami.
Wstępnie podmiot jej wierszy koncentruje się na akcie doznawania: kobiecości („nie chcę tej spermy między moimi udami”), bólu („moja krew nabiera znaczeń”), braku (słownych artefaktów), by przejść do działania niematerialną siłą (entelechie), nadać rzeczom – choćby ulotną – jedność. Na przykład w pozwaniu nienazywalności:

co by było gdyby nie można nic uogólnić

brak słów jest tu tematem tabu
za okno wygląda się z rzadka
co najwyżej żeby przyłapać miasto jak nastraja się nocą

po cichu delikatnie obserwuje się piec
w nadziei na przyjście ciepła co ogrzeje ściany

nie bawimy się zbyt głośno bo za ścianą śpią
bawimy się ukradkiem przy podłodze [...]

(brak słów jest tematem tabu)


Dobrowolna i świadoma osobność – takiego wyboru dokonuje zastanawiająco często kobieta z omawianych wierszy. Zaś żywa natura obrazowania jej działań objawia się w dopuszczaniu nawet autoprofanacji:

zamykają się za mną wrzaski samochodów
objęcia twoich ramion – moje słodkie nawiasy
a zamyka to wszystko krzyk strasznego ptaka
a to wszystko jest sprzeczne! jak nic!

no... niech się coś urodzi

potem:
pozbierać mnie miotełką na taczkę
zabrać gdzieś gdzie pusto i już za późno
pamiątki mojej twarzy nadrukować na stringi
i wyświetlić w slajdach na praskiej kamienicy

(stopniowanie)


Widoczne w tekstach Marty Grunwald stany estetycznego samookaleczenia chcą być powtarza(l)ne... Bo występując cyklicznie, oznaczają namiastkę sensu – prze-trwanie w czuciu („żyję z ciekawości / i ze strachu przed bólem / żyję // bo życie mi się podoba”). Nasycanie treścią przestrzeni „przedmiotu” poetki to rodzaj podmiotowego współdziałania, a zatem skończenie z samotnością, nijakością, stagnacją w stygmatach. Jest tworzenie sobie, Tobie i jej na rzeczy...


Pierwodruk: „Wakat” 2006, nr 1