Donos, nie w nos
|
Marta Kuszewska, Niewyspani, Otwarte, Kraków 2006
1.
Piszę donos. Na Martę Kuszewską – rocznik 1976. Bo pisze. Jest scenarzystką M jak miłość... Można i tak żyć. Ale wydała książkę! A właściwie hardcore’owy materiał na scenariusz telewizyjny, co zgwałci ludzką wyobraźnię bez mydła... Tworowi nadano jednak przydomek gatunkowy „powieść”. Kogo winić za pseudoliteracki wybryk? Sama Kuszewska książki by sobie raczej nie wypuściła na rynek żądny podrzędnych czytadeł... Niejakie Otwarte wydawnictwo jej (i mi) to uczyniło. Chcę uchodzić za człowieka tolerancyjnego, dlatego starałem się zrozumieć zadany mi wytwór kobiecej ręki.
2.
Autorka dotychczas rozproszonych? rozpuszczonych? nie wiadomo gdzie bądź ukrywanych przed światem wierszy i prozy, bo o tym jak ponoć gdzieś [w tych śląskich Tychach...] ogłosiła poetycki tom (Biblioteka Narodowa tego nie odnotowała!), stara się zdobyć status pisarki. A jej młode życie przebiegało dotąd nadzwyczaj twórczo. O czym informują spreparowane dla niemyślących materiały prasowe...
Fot. z archiwum wydawcy
Wielokrotnie nagradzana w konkursach poetyckich i literackich (m.in. na publikację opowiadania w antologii Napisz do Pilcha) Kuszewska pisze od siódmego roku życia, publikuje od czternastego. Ukończyła lingwistykę stosowaną na Uniwersytecie Warszawskim. Pracowała jako asystentka redaktor naczelnej magazynu dla kobiet, asystentka szefa banku i account executive w agencji reklamowej. Należy do Mensy. Cudowne CV spreparowane przez wydawcę. Ale nie tłumaczy, dlaczego mydląca oczy telewizyjnym scenariuszem operzystka postanowiła źle mnie doświadczyć – zafundować nieznośną lekturę...
Debiutancka powieść Marty Kuszewskiej Niewyspani miałaby się stać odpowiedzią na czeski film Samotni. Autorka, jak ostrzegano mnie już wcześniej, chociaż nie posłuchałem, snuje opowieść o środowisku już nie takich młodych jak ja-wieczny kawaler ludzi, którzy zajmują się używaniem sobie za żywota: imprezowaniem, piciem, knuciem intryg, graniem na wyścigach, braniem dragów, a przede wszystkim – romansowaniem. W kolejnych odsłonach-rozdziałach pojawiają się narracje cudzołożników: Inki, Roberta, Leszka... Ich transakcje ciałem okupione i wyrażone metonimiczną konstrukcją sypianie – seks układają się w scenariusz niemożliwy do ubrania w przyzwoite słowa.
[...]
3.
Oczywiście do ciągu tekstowych niemożności można uknuć dorozumienie, interpretację. Zebrane w fabułę współżycie niewiernych – prowadzące do tytułowego niewyspania i odosobnienia nawet w oficjalnym związku – chce być rozumiane jako żądza namacalnego poczucia „kogoś” zamiast (nie tylko) własnej pustki... Nic przykładane do nicości, ot co!
|
| |